To będzie pewnie długa historia, ale myślę że czas najwyższy ją zacząć
Na starcie zrobiona została duża część mechaniki:
Nowe bębny, okładziny szczęk, niektóre cylinderki, przewody hamulcowe, płyn odpowietrzenie i te sprawy -> układ hamulcowy na błysk.
Dalej regulacja przedniego zawieszenia i kasowanie luzów metodą prób i błędów. Zrobienie rozrusznika (nie wiem cóż w nim ojciec zrobił, ale kręci teraz bosko i zapala na dotyk)
Odkręcenie zbiornika paliwa i wielokrotne przepłukanie go. Czego to w nim nie było! Ale finalnie już nie zapycha się pompa paliwa dzięki temu.
Wymiana filtrów powietrza, paliwa, oleju, wymiana oleju itp.
JEŹDZI! Ale nie długo -> naprawa pompy wody. Kilkadziesiąt km ok, ale znowu zaczyna cieknąć - kupiona nowa i bajka.
Jak wiecie została mi jeszcze wymiana uszczelki pod głowicą - z powodu przedmuchów do układu chłodzenia.
Zastanawiam się też nad planowaniem głowicy. Warto?
Na dzień dzisiejszy, po niewprawnym szpachlowaniu i zatrudnieniu najseksowniejszej na świecie ekipy malarskiej Nysa wygląda tak: