Forum Miłośników Polskich Dostawczaków http://forum.polskiedostawczaki.pl/ |
|
Nieistniejące samochody http://forum.polskiedostawczaki.pl/viewtopic.php?f=10&t=254 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | PARZUŚ [ 16 kwietnia 2008, 15:27 ] |
Tytuł: | |
Jeżeli została na części rozebrana to na pocieszenie musi nam wystarczyć to że jakaś jej część dalej będzie jeździć po drogach |
Autor: | zbychu77 [ 16 kwietnia 2008, 20:01 ] |
Tytuł: | |
I tu właśnie pojawia się problem, bo jeździć będzie niestety, z tego co wiem, tylko skrzynia biegów i może silnik . Reszta, dla uproszczenia przyjmijmy, że nie istnieje . |
Autor: | PARZUŚ [ 18 kwietnia 2008, 14:05 ] |
Tytuł: | |
zbychu77 pisze: ... i może silnik
Czyli serduszko dalej bedzie chodzic |
Autor: | Marian [ 19 kwietnia 2008, 11:23 ] |
Tytuł: | |
W nawiązaniu do jeżdzacych czesci. Kiedyś pisałem o pewnej Nysie milicyjnej z moich okolic. -> http://forum.polskiedostawczaki.pl/1-temat-vt ... sc&start=0 wówczas rozmawialem z właścicielem, czy ona jest na chodzie, co on z nia chce robic, czy mozna by wziac jakies czesci. On mowił tak "Coś z zapłonem jest... Ale nie chce mi sie przy niej grzebac, dam ja do kasacji, bo tak mi wadzi na ogródku. kiedys nia drewno z lasu woziłem" Nie chcial mnie wpuscic na podworko, ale powiedzial,m ze moge kiedys przyjsc i wymontowac to co che. Miałem tez wtedy zamowienia na czesci od Roberta miedzy innymi. W zwiazku z tym, że nie mialem czasu, przez dwa tygodnie zwlekalem z wymontowaniem owych czesci, ale jeszcze po tych dwoch tygodniach, przejezdzawszy obok, widzialem, ze jeszce stoi. Tak wiec, zdecydowalem, ze w nastepny weekend pojde do faceta z narzedzialmi i wymonuje, to co chcial Robert i to, co ja chcialem. Tak tez sie stalo. Pojechalem, patrze a tam po Nysie ni ma sladu FAcet nie powieedzial nic, bez slowa cham jeden oddal Nyse do kasacji i jeszcze zaplacic musial. A jakby sie postaral, to napewno ktos by ja od niego kupil i on by na tym troche (choc moze niewiele) zarobil. OBawiam sie, ze dzis na drodze nie spotkasz nawet srubki z tej Nysy, a za jakiś czas, a może juz, na rynku spotkasza zyletki wyprodukowane m.in. z tej Nysy jak i innych samochocdów, których spotkał podobny los. ( . Taka jest smutna prawda, wiekszosc spoleczenstwaq ma w dupie to ,że za kilka lat mlode pokolenia nie beda wiedziec co to jest Nysa, Żuk (niektorzy juz dzis nie wiedza ) Zbychu, tak tam w tle BYŁ polonez borewicz. Ale Jego facet też się pozbyl w ramach porządków w ogródku.. |
Autor: | zbychu77 [ 19 kwietnia 2008, 13:35 ] |
Tytuł: | |
Zgadzam się Marianie, ale musisz wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz - nawet jeśli właściciel tej Nysy sprzedałby ją za dajmy na to 250 zł, to i tak pewnie kupił by ją człowiek, który w myślach zamiast wspólnych wypadów rodzinnych tym cudem, miałby złom stalowy cienki, złom stalowy gruby, aluminium, miedź i "śmieci" . Wiadomo, że każdy z nas podczas kupna chce to zrobić jak najtaniej, ale wg mnie pewną gwarancją (oczywiście poza sprzedażą zaufanemu człowiekowi) jest sprzedaż za wysoką cenę - no bo który złomiarz kupi Nysę za 1000 - 1500 zł Żaden . No ale jeśli sprzedający też ma pojazd w dupie, to sprzeda za 150 zł i będzie zadowolony . W obecnej sytuacji możemy się cieszyć z oddziaływania allegro - fakt, że cholernie psuje rynek windując ceny (potem słyszymy jak się pytamy o zgnity błotnik - Paniee, ja na allegro widziałem...), ale przynajmniej nad wieloma pojazdami ludzie się zastanowią zanim zezłomują, czy się pozbędą . No bo czy odda ktoś teraz np. Syrenę na złom A i Fiaty 125p czy starsze Polonezy zaczynają być poszukiwane . Na wszystkie pojazdy przyjdzie czas, każdego egzemplarza nie da się uratować, ale róbmy co się da i jakoś to będzie . Pozdrawiam . |
Autor: | Marian [ 19 kwietnia 2008, 14:37 ] |
Tytuł: | |
Wiem piszę dośc skomplikowanie i nie zawsze potrafdię przekazac, to co mam do powiedzenia, ale właśnie to mialem na myśli,. I zgadzam się z Tobą Zbychu |
Autor: | Robo [ 19 kwietnia 2008, 14:49 ] |
Tytuł: | |
kurde-tak mi nędznie chodzi dzis forum że zara komputer pójdzie przez okno No dobra-ale jeśli chodzi np. o ta nyska milicyjna co rozmawialiście wyzej to popatrzcie na nią i powiedzcie sami-tam prawie wszystko jest juz do dupy-chodzi o blachy. teraz, jak moja skończyłem blacharę to powiem, że wyglądała o niebo lepiej a i tak 85 % blachy wyciąłem i nowe dałem albo same łaty teraz na dachu są. za taka nyse jak na tej focie to bym się na pewno nie zabierał za remont teraz już, tylko części wyszabrował a reszte na złom wypirzył. Kupił towosa w ładnym stanie i przerobił na mo, jak już tak bym chciał milicyjną, i to tańszym kosztem i tyle. Słupki porobił, drzwi suwane wyciągną z niej i wstawił i tyle. Co innego gdy ktoś ma na to cierpliwość i kasy od cholery, ale to i tak nie wystarczy nie jednemu. każdy kto kiedyś robił nyse wie dobrze ile takie coś pożera nerwów, a i tak jak bez garażu postoi po remoncie to na podwórzu i tak rdza wylezie po 2-3 latach. Na spawach. wszyscy o tym wiemy tylko mało kto pisze. Ja teraz bym sie 5 razy zastanowił czy nie zrobic tak jak Tomek mi radził i nie kupić towosa i nie przerobić i wsio by było, bo to wszystko kosztowało zdrowia nie tylko mnie ale i na całej rodzinie się odbiło, bo że czasu mie mam na nich, itd, itp.... |
Autor: | Marian [ 19 kwietnia 2008, 14:58 ] |
Tytuł: | |
Zgadzam się i z Tobą Robert,blacharka tam była do dupy, z tym, że chodziło mi właśnie o to, żeby facet chociaż te czesci zostawił, sprzedał, zeby jezdziły, a nie razem ze wszystkim, z czego wiekszosc to byly sprawne podzespoly, dac do kasacji.. |
Autor: | Robo [ 19 kwietnia 2008, 15:05 ] |
Tytuł: | |
Bo to nie był facet tylko jakiś baton chyba :rotfl: |
Autor: | zbychu77 [ 19 kwietnia 2008, 20:26 ] |
Tytuł: | |
Bardzo mądrze piszesz Robert, ogólnie się zgadzam. Ja w porównaniu do Ciebie i Twoich doświadczeń, to jestem gówniarz, ale swoje zdanie wyrazić chyba mogę . Robo pisze: ...i nie kupić towosa i nie przerobić i wsio by było...
Tutaj muszę zaprzeczyć. Zdaję sobię sprawę, jaka cała operacja musi być ciężka do zniesienia, ale efekt końcowy chyba rekompensuje wszystko. Przerabianie wg mnie jest bez sensu - fakt, że oszczędzamy dużo pracy i pieniędzy, ale czym jest efekt końcowy Dla mnie zebro-słoniem . Tu chodzi chyba o zachowanie autentyzmu pojazdu . Ja wychodzę z założenia, że w takim wypadku już lepiej zrezygnować z mo, a mieć tego ładnego towosa - mającego przynajmniej wartość. Bo jeśli wszyscy zaczęliby przeróbki, to 125p MR-y skończyłyby jako klasyki, Żuki jako smutki, a Lubliny jako Nysy 325 . Wiedz Robo, że pałam olbrzymią sympatią do Twojej osoby, właśnie przez pracę jaką włożyłeś w swoją Nysę - efekt końcowy będzie piękny i co najważniejsze dla mnie, jak najbardziej autentyczny . I za to jesteś dla mnie wielkim człowiekiem Jeśli chodzi o rozbieranie samochodu na części, to w niektórych, koniecznych wypadkach jestem za, ale jeśli już, to rozbierać wszystko do gołej budy, a nie, że wyjmiemy silnik, skrzynię, most, przekładnię kierowniczą, bo to można sprzedać, a resztę fruuuuuuu... . |
Autor: | Robo [ 20 kwietnia 2008, 07:54 ] |
Tytuł: | |
to ostatnie zdanie to prawda jaką ja robię-rozbieram całe auto. Tak jest też i z Tomkiem, niejedną rozebraliśmy, Przemek też widziałem że rozbiera, ale w pewnym momencie już jest tyle tego że tylko części poszczególne są potrzebne jeśli chodzi o duszę auta to wiem o co chodzi i po części też się zgadzam, a ściślej o jego historię, ale są dwie strony-bo serce można włożyć też w auto jesli się jo przerabia gteż, bo w końcu to twoja praca jest, a z jeszcze innej strony to może pod tuningowanie czy coś takiego podchodzić według innych. Wszystko rzecz gustu.... |
Autor: | Dziwny Mag [ 21 kwietnia 2008, 16:50 ] |
Tytuł: | |
zbychu77 pisze: Przerabianie wg mnie jest bez sensu - fakt, że oszczędzamy dużo pracy i pieniędzy, ale czym jest efekt końcowy Dla mnie zebro-słoniem . Tu chodzi chyba o zachowanie autentyzmu pojazdu . Ja wychodzę z założenia, że w takim wypadku już lepiej zrezygnować z mo, a mieć tego ładnego towosa(...) Zbychu - powiem tak: rozumiem bardzo odbrze, o co Ci chodzi w zasadzie tak samo uważam. A "myk" jest w tym, że gdyby Miłośnik X nie dawał pełnej relacji z remontu, tylko zobaczylibyśmy efekt końcowy - to każdy z nas zachwycałby sie piękną, uratowaną, odrestaurowaną Nysą danego modelu Z ciut innego podwórka - Warszawa M20 z lat 1951-56 - z atrapą z 8 poziomymi żebrami... Przewijających się w necie na zdjeciach takich Wawek jest szacunkowo kilkanaście... W tym "Warszaw" z "krwi i kości" jest może 5, może 7 - jednak mniej więcej połowa to "przechrzszczone" "Pobiedy". Ale są i cieszą Robo pisze: jeśli chodzi o duszę auta to wiem o co chodzi i po części też się zgadzam, a ściślej o jego historię, ale są dwie strony-bo serce można włożyć też w auto jesli się jo przerabia gteż, bo w końcu to twoja praca jest
Otóż to |
Autor: | zbychu77 [ 21 kwietnia 2008, 19:40 ] |
Tytuł: | |
No normalnie jeśli tylko Przemek coś powie, to zawsze jest to mądre zdanie . Ja mogę tylko jeszcze dodać, że jeśli np. X lat temu wstawiono do Fiata 125p klasyka nowy pas przedni czy tylny, to ze względu na okoliczności, jestem w stanie to strawić i polubić, ale to co się aktualnie wyprawia już mnie się wielce niepodoba . Ach, te niektóre miłośniki . |
Autor: | Zibi_41 [ 22 lutego 2010, 22:22 ] |
Tytuł: | |
Panowie , duzo piszecie o samochodach które idą na żyletki . U nas Żuczki na złomie na wage to normalny widok , i jakoś nie ma chętnych na części z nich. Niedawno objeździłem wszystkie bytomskie autoszroty , by rozesnać , co jeszcze mozna do nyski zdobyć . Wiecie co się dowiedziałem ? Chamy taile na złom wywieżli , bo nikt o nie nie pytał !!!! Trzeba coś w tym temacie pomyśleć , bo teraz idą na przetop , a za 10 lat będziemy dorabiać na zamówienie ! |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa UTC+1godz. |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |