Dzisiaj pojechałem Żulem na przegląd.
Na stacji gdzie zawsze jeżdżę trafiłem na diagnostę który zawsze lubi mi coś wytknąć i zawsze na coś kręci nosem.
Był pod wrażeniem...
Absolutnie nie miał się do czego czepić
Po ogólnej ocenie zaczął chodzić i już tak dla sportu patrzeć na czym mnie w tym samochodzie zagiąć... to żeby nie było na koniec już pół żartem czepił się że numer ramy rdzawym nalotem pokryty i jak mogłem z takim numerem na przegląd przyjechać - za karę dostałem w łapę szczotkę drucianą i musiałem wyczyścić żeby się dało odczytać.
Gość stwierdził że hamulce są cytuję "zajebi**e" że normalnie jak nie w Żuku, opony z bieżnikiem jak nie w Żuku i nawet wszystkie światła świecą i klakson trąbi jak nie w Żuku. Zawieszenie bez luzów...
Stwierdził że sam nie pamięta kiedy ostatnio tak sprawnego Żuka widział (a gość w zawodzie dłużej niż ja żyję
)
