Witam. Od swojego pierwszego auta zawsze lubiłem przy nich modzić, grzebać, zrzeszać się w klubach motoryzacyjnych. Jako, że zraziłem się do Astry III, którą od kilku miesięcy zmuszony jestem jeździć, nie mam zamiaru przy niej kompletnie nic robić poza zabiegami serwisowymi. A że jestem duszą, która nie cierpi pustki, musiałem kupić coś, przy czym mógłbym czuć, że żyję, co mógłbym pieścić i cieszyć się jak poprzednimi samochodami przed nieszczęsną Astrą.
Postanowiłem poszukać czegoś niedrogiego i klasycznego. Zacząłem poszukiwania, oglądałem Skodę 100, ale stan nie był zbyt rewelacyjny, kolejno przeglądałem UAZ-a, stareńkiego Nissana Sunny, Maluchy i nic nie mogło do mnie trafić jako to jedyne, które zakupię. Pewnego razu podczas przeglądania któregoś archiwalnego numeru Auto Świat Classic przerzuciłem stronę na artykuł o Żuku i.... postanowiłem, że muszę go mieć
Tym sposobem zaczęły się poszukiwania, to co oglądałem, to były straszne rupiecie, a wyboru zbyt dużego nie było. Byłem zdecydowany już na zakup jednego, który miał zadbaną ramę tylko kabina i szoferka były w stanie do szybkiej reanimacji. Nagle moim oczom ukazał się on.... W porównaniu do innych był nieskazitelnie piękny, pomimo ognisk rdzy, niedoróbek itp. Musiałem go kupić. Pojechałem dzisiaj rano po niego i oto jest moje nowe auto rekreacyjne
Samochód był użytkowany przez jednego właściciela ponad 15 lat, jeszcze jest na starych tablicach.
Auto: FS Żuk A11
Rok Produkcji: 1990
Silnik: 2120 ccm S21 70KM
Liczba biegów: 3 + wsteczny
Nie ma zdjęć wnętrza bo miałem zrobić gdy słońce nie będzie takie intensywne, wróciłem do domu i sobie przypomniałem o tym. W międzyczasie podrzucę fotki.
Wady:
- Wiązka jednej tylnej lampy nie działa i trzeba to zrobić
- Jeden reflektor z przodu świeci jednocześnie "długimi" i "krótkimi" niezależnie od formy załączenia świateł
- Jeden hamulec z tyłu nie odbija i przegrzewa koło
- Gdzieniegdzie małe ogniska korozji
- Prawy przedni róg do zrobienia
- Dwie przednie opony średniego stanu
- Fotele są chyba nieoryginalne ale to muszę doedukować się u wuja google
Poza tym samochód super sprawny, silnikowo idealny, skrzynia super, most świetnie działa, zawieszenie też. Dzisiaj wracając nim do domu leciałem sobie z prędkością ponad 90km/h czyli wg książkowego Vmax
Plany:
Najpierw mały detailing wewnątrz, żeby się nim nacieszyć. Kabinę prawdopodobnie też odświeżę, a dopiero jesienią wezmę się za jej malowanie. Zastanawiam się tylko nad kolorem ale raczej będzie oryginał niż coś nowocześniejszego (perła lub metallic). Skrzynia będzie do odbudowy i nad nią się będę musiał skupić - burty zrobię na wymiar od nowa, deski do burt i na podłogę też pójdą świeżutkie
Ramę obadam jeszcze dokladniej ale myślę, że nie będę się nad nią pastwił i gdy pojawi się gdzieniegdzie jakaś rdza to miejscowo się z nią rozprawię. Felgi muszę odmalować na nowo i tutaj marzy mi się biała perła. Wewnątrz kabiny wymienię fotele jeśli te okażą się nieoryginalne, do tego dojdą elementy z epoki czyli piesek z kiwającą głową, wunder-baum, gałka zmiany biegów z zatopionym samochodzikiem i inne detale, które mi przyjdą do głowy