Dzisiaj jest 28 marca 2024, 22:15


Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
Post: 24 października 2016, 11:43 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 marca 2009, 23:42
Posty: 981
Lokalizacja: Warszawa
Pojazd: Lublin 3, Polonez Kombi
lbs5 pisze:
Tylko czy w ogóle będzie istniał rynek wtórny ???


I tu trafiłeś w sedno.

Marzeniem marketingu danej firmy jest, aby tydzień po zakończeniu gwarancji kierowca dojechał do parkingu, trzasną drzwiami i całe padło ma się rozsypać w drobny mak. Wszystkie części mają być zużyte w jednakowym stopniu czyli w 99,9%.
Przez lata największym "problemem" był silnik, bo on za ChRL nie chciał się psuć... to wymyślono EGRy, bajery i inne cuda...
Dam przykład - Fox rocznik 2006 silnik 1,2 litra. Szwagier kupił toto od Niemca co to jak zwykle płakał i inne takie... by siostra miała czym na zakupy jeździć... od 2014 roku w jest w kraju i najpierw wkurzał siostrę, potem siostra podrzuciła to wozidło, abym spróbował to uzdrowić... i tak mija rok jak się bujam z elektroniką, cudami... a ostatnio co z tego że wymieniłem rozrząd... jak chciałem ruszyć to mnie Strucel prawie za maskę złapał, abym nie jechał dalej, bo silnik, zaczął robić dziwne hece...
Konkludując - kto chce tanio kupić Foxa na części?

_________________
Polecam Enkol - Społeczne archiwum transportu szynowego


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 24 października 2016, 15:24 
Administrator Nysa Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 lipca 2007, 00:46
Posty: 2838
Lokalizacja: Ostrów Wlkp
Tzw ewolucja w każdej dziedzinie zalicza ślepe uliczki... Czasem dłuższe, czasem krótsze. :wink: Co niczego nie zmienia w kwestii faktów, które wyżej zostały już wymienione.
Klienci, którzy kupują nowe bo chcą nowe - głosują portfelem. Znam coraz więcej osób, które po doświadczeniach z jednym czy drugiem nowym, downsizingowym uturbionym plastikiem, przesiadły się na auta z lat 90. czy nastoletnie z początku nowego millenium ;) - i na nowo zachwyciły się pojęciem "bezawaryjności" :D

W kwestii samych silników - zdaje się, że przy silnikach spalania wewnętrznego to "wszystko już było", włącznie z nadmiernym udziałem polityki w etapie konstruowania...

Z kolei gdybym z jakiegokolwiek powodu miał wybierać coś współczesnego, to zerkałbym tylko w kierunku Japonii i hybryd - choć nadwoziowo sa tak samo "nadmuchane" jak cała reszta... "Hitem" była dla mnie Insignia kombi - gdzie bagażnik ma faktyczną szerokość niewiele większą, niż połowa całej szerokości auta :shock: 8)

_________________
Kot może zostać. Reszta - wypierdal*ć!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 24 października 2016, 15:28 
Fanatyk Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 15 stycznia 2011, 13:09
Posty: 1208
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Pojazd: Żuk A07J 1996/Żuk A06H 1995
phinek, ile to gówienko kosztowało? Ja sobie kupiłem prawie nówkę poloneza plusa od kolegi za 3 kafle i jestem bardzo zadowolony.Rdzy (póki co) niema, jest za to klima, wsadziłem mu szybki elektryczne, kubełkowe inter groklin standard i jakiś gazik i jeżdżę sobie spokojnie.Robię tak małe przebiegi, że przy odpowiednim traktowaniu i dbaniu, będę się długo nim cieszył.Autko z kwietnia 2001 silnik GSI (pełny wtrysk). Mam jeszcze caro z roverkiem, ale to tak na gorsze dni i zimę, choć on już się powoli rozsypuje. W sumie, to jest mój trzeci polonez i mam w dupie opinie innych.Niech sobie inni szpanują autkami, jeśli do tego one im służą.Gdybym za podobne pieniądze mógł kupić auto typu pastuch ,czy audi A4 (bo to nawet m miarę ładne stylistycznie auta i jeszcze normalne) to może i bym kiedyś kupił, ale na naszym rynku chyba jeszcze do takiego poziomu nie staniały.Naprawdę, nigdy nie mogłem zrozumieć ludzi, którzy posiadają starsze, choć w pełni sprawne mechanicznie auta i nagle wymieniają je na nowe, bo coś tam coś tam, się znajomi śmieją, czy tam inne.Trzeba mieć chyba bardzo niską samoocenę, żeby kupować auto, czy cokolwiek innego pod wpływem pier*olenia innych.U nas, zwłaszcza młodzież, lubi poszpanować bryczką.Ich rodzice też czasem nie lepsi.Jak ja zrobiłem prawo jazdy, to moim pierwszym autem był nasz poczciwy żuk, bo został mi niejako po ojcu i w sumie, wisiało mi i powiewało, co inni o tym myślą.Pierwszego poloneza kupiłem dopiero w 2007 roku (prawko robiłem w 2000). Zmierzam do tego, że te najgłupsze lata, kiedy to człowiekowi czasem może odbić, przejeździłem autem o wiele słabszym i wolniejszym, niż dzisiejsi zdobywcy prawa jazdy.Dzięki temu nigdy mnie nie kusiło odpier*alać czegoś na drodze, bo takim autem trzeba się pilnować.Zresztą, wychowałem się na polskich autach, bo w latach 90-tych na wsiach i w małych miejscowościach, to mało kto miał coś lepszego i ludzie jakoś żyli i dojeżdżali z punktu A do B.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 24 października 2016, 16:24 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 marca 2009, 23:42
Posty: 981
Lokalizacja: Warszawa
Pojazd: Lublin 3, Polonez Kombi
Buźka... ja mam poldka Kombi i uważam to za optimum jak dla mnie.
A Szwagier lubił się w VW a teraz coś widzę, że go ciągnie w stronę KIA.

Tak czy inaczej Fox idzie na części... ktoś chętny?

_________________
Polecam Enkol - Społeczne archiwum transportu szynowego


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 30 kwietnia 2018, 00:04 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 stycznia 2014, 00:34
Posty: 2073
Lokalizacja: Dobrodzień / Lubliniec
Pojazd: Nysa 521 T 1969
Trafiliście w samo sedno w paru miejscach!
Mój ojciec chciał kiedyś pozbyć się naszej Fiesty z 1996 roku, tylko dlatego, że stara "bo trzeba już na nowsze auto zamienić". Szybko wybiłem mu to z głowy i nie żałujemy teraz tego, że Fiesta została...

Autem tym od 2009 roku zrobiliśmy jakieś ponad 100 000 km z czego w zeszłym roku sam nią zrobiłem kilkanaście tys km. W ciągu tych 10 lat tylko 2 - 3 razy auto "nawaliło" tak, że się jechać nie dało. Raz "zdechł nagle" akumulator (no zdarza się w każdym aucie) i 2 razy poszło sprzęgło (najpierw tarcza, pompa i parę bzdetów, a później "tylko" pompa). Słabe sprzęgło to jedyny minus mojego auta... Reszta rzeczy "nie eliminowała" auta z jazdy i można było jechać do czasu aż znajdzie się czas i środki na naprawę...

Moja szefowa ma taką malutką "KIA-nkę" 3-letnią i w tak nowym aucie "jak coś nawaliło, to nie wiadomo było co" i przez ponad tydzień była uziemiona z samochodem zanim mechanicy doszli co i naprawili...

Sąsiad mój miał Poloneza Trucka z przodem od Caro z lat 90-tych i przeklina dzień w którym zamienił go na Sprintera - dlaczego to pisać chyba dalej nie muszę...

Dlatego ja tam "leję na każdego, kto patrzy na mój wóz, jako na "niemodny i przestarzały". Raz ktoś widząc moje kluczyki z etui z wielkim logo "Ford" zapytał mnie - "czy mi się często nie psuje?". Na to ku zdziwieniu odpowiedziałem mu, że "prawie wcale i co dla mnie najważniejsze większość rzeczy można zrobić w nim samemu".

Podobno te stare Fordzielce z lat 90-tych i początków 2000-cznych z benzynowymi silnikami (ale wersje silnika o niższej pojemności: Fiesta 1300cm3 i Focus 1600cm3) to mają silniki nie do zajechania. Nawet po 200 000 km. Byle tylko nie były za bardzo "pognite" (bo tutaj niestety jest słabość Fordów z lat 90-tych)...

Jak widzę na złomach stare Fordy Escorty, Fiesty, Focusy, które widać, że wcale nie były skorodowane, ani rozwalone, to mam mieszane uczucia, jak pomyślę, że ktoś mógł pozbywać się ich tylko dlatego, że są stare... ...i myślę, że niebawem tego pożałują, że się do nowych przesiedli :wink:

Jako dowód macie tutaj linka do forum, gdzie jest pełno takich świrów, jak ja:

http://www.motonews.pl/forum/?op=fvf&c=0&f=20

Klub miłośników starych Fordów z lat 90-tych: głównie Escortów, ale fani Mondeo czy Fiesty też by się znaleźli... (sam się tam chyba niebawem zapiszę)

Inne marki, gdzie można znaleźć miłośników aut z lat 90-tych też można znaleźć - ciekawe, czy za 20 lat znajdą się miłośnicy tych "jednorazowych" aut produkowanych dzisiaj? :wink:

_________________
Syrena 102 1963
Nysa 521 T 1969 (Towos)
Nysa 521 R 1978 (Rolnik - dubelkabina)
Nysa 522 M 1980 (Mikrobus)
Nysa 522 T 1992 (Towos)
Ford Fiesta Focus 1996 (prototyp)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 30 kwietnia 2018, 10:27 
Administrator Nysa Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 lipca 2007, 00:46
Posty: 2838
Lokalizacja: Ostrów Wlkp
Historyk1985 pisze:
Sąsiad mój miał Poloneza Trucka z przodem od Caro z lat 90-tych i przeklina dzień w którym zamienił go na Sprintera - dlaczego to pisać chyba dalej nie muszę...

No bez jaj... Chyba zabrakło słowa na "zajechanego i dobitego" Sprintera...? Egzemplarz egzemplarzowi, zwłaszcza po przejściach i kombinacjach, nierówny.

Historyk1985 pisze:
to mają silniki nie do zajechania. Nawet po 200 000 km.

:mrgreen: Chyba wg"polskich wskazań licznika" :D Przecież silnik, który wytrzymywałby "nawet" 200 000 czy był nadal dobry "nawet" po 200 000 - to w tych latach produkcji oczywistość i podstawowe minimum.

_________________
Kot może zostać. Reszta - wypierdal*ć!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 30 kwietnia 2018, 22:03 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 stycznia 2014, 00:34
Posty: 2073
Lokalizacja: Dobrodzień / Lubliniec
Pojazd: Nysa 521 T 1969
Z tym Sprinterem to było tak:

Jak znajomy miał Poldona, to wszystko mógł samemu robić. W Sprinterze "furia" mojego znajomego zaczęła się, jak trzeba było wymieniać żarówki i bezpieczniki... i jak wóz przestawał działać, bo jakiś tam jeden tylko bezpiecznik zdechł...
...i tu jest kwintesencja różnicy między "dawnym", a "nowym"

Dziwny Mag pisze:

Historyk1985 pisze:
to mają silniki nie do zajechania. Nawet po 200 000 km.

:mrgreen: Chyba wg"polskich wskazań licznika" :D Przecież silnik, który wytrzymywałby "nawet" 200 000 czy był nadal dobry "nawet" po 200 000 - to w tych latach produkcji oczywistość i podstawowe minimum.


...no i tutaj samo sedno: "OCZYWISTOŚĆ I PODSTAWOWE MINIMUM". 8)

"Oczywistością i podstawowym minimum" też np w mojej Fieście, każdym Żuku, czy Nysce jest fakt, że można sobie w garażu czy na podwórkowym parkingu we własnym zakresie wymienić żarówkę...
...wyczyn chyba nieosiągalny we współcześnie robionych autach :wink:

Szkoda tylko, że to, co kiedyś było "oczywistością i podstawowym minimum" już dzisiaj "nie jest w standardzie"...


--------------------------------------------------------------------
Ciekawe, kiedy koncerny "wycwaniakują sobie" pomysł, żeby wymiana akumulatora, czy nawet koła w aucie mogła być zrobiona tylko w autoryzowanym serwisie? Skoro kombinują w tym kierunku z głupimi żarówkami, to czemu nie iść na całość?

...albo jeszcze lepiej :mrgreen:

"autoryzowane stacje benzynowe" - tankuj tylko na stacjach, z których producent auta ma prowizje. Na innych się nie będzie dało, bo np pistolet do wlewu nie będzie np. pasował...

Skoro już słychać o złośliwym oprogramowaniu, które ma sprawić, że np sprzęt AGD czy komputerowy ma się psuć zaraz po gwarancji ("planowane zużycie"), to jaka gwarancja, że wielkie międzynarodowe koncerny nie wymyślą takie rozwiązania, jak powyżej wymyśliłem...

_________________
Syrena 102 1963
Nysa 521 T 1969 (Towos)
Nysa 521 R 1978 (Rolnik - dubelkabina)
Nysa 522 M 1980 (Mikrobus)
Nysa 522 T 1992 (Towos)
Ford Fiesta Focus 1996 (prototyp)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 30 kwietnia 2018, 23:20 
Administrator Nysa Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 lipca 2007, 00:46
Posty: 2838
Lokalizacja: Ostrów Wlkp
Wgrane / wbudowane "planowe zużycie" - to już się zadziało, i w AGD i w samochodach. I to już ładnych parę lat. A do producentów dociera tylko "głosowanie portfelem" - więc jeśli klient się na coś godzi, to znaczy, że mu to odpowiada.

Kolejny myk jest taki, że mało kto z grupy, która kupuje auto nowe, trzyma je kilkanaście lat. Problem ,że coś jest utrudnione / drogie / niewykonalne dla trzeciego / piątego / dwudziestego właściciela to pozornie już ne problem producenta. On chce sprzedać kolejne nowe...

A my i tak róbmy swoje :)

_________________
Kot może zostać. Reszta - wypierdal*ć!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 30 kwietnia 2018, 23:43 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 marca 2009, 23:42
Posty: 981
Lokalizacja: Warszawa
Pojazd: Lublin 3, Polonez Kombi
Historyk1985 pisze:
we własnym zakresie wymienić żarówkę...
...wyczyn chyba nieosiągalny we współcześnie robionych autach :wink:

Szkoda tylko, że to, co kiedyś było "oczywistością i podstawowym minimum" już dzisiaj "nie jest w standardzie"...


No właśnie za takie akcje się trochę UE wzięła i o ile dobrze pamiętam to obecnie homologacji nie otrzyma pojazd w którym nie można wymienić żarówki w czasie krótszym niż iluśtam minut i to bez użycia narzędzi. Po prostu Renault trochę przecwaniakował i się urzędasy wzięły do roboty.

_________________
Polecam Enkol - Społeczne archiwum transportu szynowego


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 01 maja 2018, 01:41 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 stycznia 2014, 00:34
Posty: 2073
Lokalizacja: Dobrodzień / Lubliniec
Pojazd: Nysa 521 T 1969
phinek pisze:
Po prostu Renault trochę przecwaniakował i się urzędasy wzięły do roboty.


Hihihihih - dobrze to sformułowałeś :wink:

U mnie w WORD w Opolu jeżdżą jako "E-lki" Renault Clio. No to szkoły jazdy też mają "auta, jak na egzaminie".

Ale się instruktorzy naklęli na te żarówki. Auta też "ciekawie" wyglądają - nieraz zderzaki poskręcane czarnymi wkrętami - łby śrub widać z daleka... Do tego krzywo poskładane grille itp, ale co tam. Auto w którym w garażu po raz enty wymieniano żarówy, bo co chwilę się palą, a "profesjonalna" naprawa w ASO to by splajtowali instruktorzy...

Nieświadomie firma Renault zrobiła sobie w opolskim mega antyreklamę - w życiu bym nie brał ("współczesnego") Clio po tym, co widziałem. W samym WORD dostają nowe auta, co parę miesięcy, ale w szkołach jazdy widzę, jak "Cliówka" wygląda już po paru latach intensywnej eksploatacji...
Jeździłem tez Fiestą MK VI - o niebo lepiej wyglądała mimo takiego samego traktowania, choć i tak to nie był idealny wóz... ale w Clio to już nawet przestaliśmy zwracać uwagę na to, że kontrolka oleju w silniku pali się non stop. Najzwyczajniej czujnik jakiś szlag trafił i wóz bez powodu pokazywał, że nie wolno dalej jechać :mrgreen: ojtam ojtam - pokazywał tak i jechał mimo to tak od kilku lat...

Te Cliówki z 2006, 2010 czy 2012 to były by najlepsze chyba prosto na złom :wink:
Kiedyś była Syrenka - dzisiaj nerwy psuje Clio :wink:

_________________
Syrena 102 1963
Nysa 521 T 1969 (Towos)
Nysa 521 R 1978 (Rolnik - dubelkabina)
Nysa 522 M 1980 (Mikrobus)
Nysa 522 T 1992 (Towos)
Ford Fiesta Focus 1996 (prototyp)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 01 maja 2018, 08:05 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 29 sierpnia 2016, 22:04
Posty: 259
Pojazd: Lublin 3Mi
Ja uważam, że to nie jest do końca tak jak mówicie. Większość z tych historii niestety opiera się na tym co "sąsiad powiedział" "stryjek widział" czy "szwagrowi się stało" i niestety jest często powielana jako przykłady nie do końca zgodne z rzeczywistością. Zwykle zasłyszane, często podkolorowane itp. Nasz rodzimy rynek aut używanych, zgodnych z normą PN189000/2000 tylko się do tego dokłada. Każdy chce kupić perłę zachodu za worek miedziaków. Zazwyczaj to jest tak, że aut używanych i utrzymanych w dobrej kondycji się po prostu nie sprzedaje na wolnym rynku. Rozchodzą się w rodzinie i tam dogorywają w zależności od tego jak mocno były zadbane lub nie.

Ilu z Was jest w stanie powiedzieć z pierwszej ręki, kupiłem nowy samochód zrobiłem nim 200k km i na tej podstawie wyciągnąć wnioski o awaryjności? Najlepiej na kilka generacji wstecz? Ja mogę wam opowiedzieć historię co najmniej kilku aut z rodziny, które jeżdżą od nowości i wiem co się z nimi dzieje do teraz znam ich pełną historię serwisową. W skrócie, pomimo że to są nowe auta, w zasadzie niewiele się z nimi dzieje. Od czasu do czasu padnie jakaś pierdółka. To trochę psuje mit nowego awaryjnego auta. Awaryjne to są te kupowane od dziadka niemca co płakał jak sprzedawał..... Zatem dla porządku, historia kilku najbliższych.

2000 - 2006r - Skoda Felicja, 1.3B manual. Sprzedany z przebiegiem 43000km. Na gwarancji był wymieniany regulator napięcia w alternatorze, akumulator, dwa razy obrotomierz (komplet wskaźników) plus jakieś pierdołki elektryczne. Po za tym zwykła eksploatacja. Powód wymiany? Uciążliwa eksploatacja, brak wspomagania.

2001 - 2007r - Opel Astra F, 1.4B manual. Sprzedany z przebiegiem 73000km. Z tego co pamiętam brak uszkodzeń i napraw na gwarancji. Po za tym zwykła eksploatacja. Typowe proste auto typu wsiądź i jedź. Powód wymiany? Zwyczajnie się znudziło. Po za tym dość słaby silnik tylko 60KM.

2006 - 2015 - Opel Corsa D, 1.3D Manual, sprzedany z przebiegiem 54000km. Brak awarii na gwarancji. Po gwarancji padł któryś z czujników w silniku, teraz nie sprawdzę który. Po za tym eksploatacja. Powód sprzedaży? Auto się znudziło, chęć wymiany na coś innego. Auto jeździ w rodzinie do dziś, przebieg ~95k km.

2007r - 2015r - Opel Vectra C, 1.9D Manual. Sprzedany z przebiegiem 140000km. Na gwarancji był naprawiany alternator. Po gwarancji nieco przedwcześnie przy przebiegu 120k był wymieniany komplet koła dwumasowego. Reszta to eksploatacja. Powód sprzedaży? Auto się znudziło, chęć wymiany na nowe. Auto jeździ do dziś w rodzinie, aktualny przebieg ~210k

2011r - Opel Insignia A, 2.0D Automat, aktualny przebieg 74000km. Na gwarancji była raz wymieniania świeca żarowa, raz rozkodował się kluczyk i nie zamykał auta. Reszta to eksploatacja. Pojeździ u nas pewnie do końca roku, a potem pójdzie do kogoś dalej. Nie wykluczone ze do kogoś z rodziny. Powód wymiany? Tak, tak. Auto się znudziło, chęć wymiany na nowe....

2015r - Renault Captur, 0,9B Manual. Aktualny przebieg 17000km. Do chwili obecnej brak awarii na gwarancji. Z tą eksploatacją to też ciekawe, bo do tej pory raz zmieniany olej i filtry. Nic więcej. Ten na razie u nas pojeździ. Pewnie co najmniej do 2020, potem się zobaczy.

Mogę też opisać historię kilku moich sztrucli kupionych na rynku wtórnym. Ale nie będzie to ani wesoła ani ciekawa historia ;) Aktualnie walczę z blacharką mojego zielonego lublinka - ale gdybym wiedział, że to tak będzie wyglądało pewnie pojeździł bym nim do końca roku i sprzedał na złom. A tak się wpakowałem w robotę za dwie wartości tego samochodu. Eh..

_________________
Pozdrawiam, Tomek
Daewoo Lublin 3 3524 2000r, Andoria 4cT90-1MEA 90KM
Intrall Lublin 3Mi 3524 2006r, Andoria 4cTi90-1BE 102KM


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 01 maja 2018, 20:25 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 stycznia 2014, 00:34
Posty: 2073
Lokalizacja: Dobrodzień / Lubliniec
Pojazd: Nysa 521 T 1969
u mnie z tymi Cliówkami to nie jest cudza relacja, ale własna. Wszystkie 3 sztuki na których uczyłem się jeździć były dziadostwem. Pamiętam nawet, jak instruktorowi zgłosiłem, że kontrolka silnika się pali i trzeba wóz zatrzymać... :wink: Na co instruktor, żebym to olał i jechał dalej :lol:

Fordzielca, którego tak sobie chwalę nie kupiłem od przypadkowej osoby, ale od kolegi mojego wujka - diagnosty mechanika. No i tak rekomendowany wóz brałem "w ciemno" i nie żałuję tego nawet po 10 latach... :wink: Fakt, że masę rzeczy wymieniałem, bo wszystko się wcześniej czy później zużywa i to jest ważne przy każdym aucie, żeby nie eksploatować go "rabunkowo", jeśli chce się mieć wóz, a nie złom...

Co do aut kupowanych "okazyjnie" od przypadkowych osób - w 100% się z Tobą zgadzam. Znaleźć coś takiego, to trzeba mieć szczęście...

Co do aut z autoskupów - hmmm nie chcę 2 razy tego samego pisać - lepiej przejrzeć niektóre komentarze z tego wątku:

http://www.motonews.pl/forum/?op=fvt&t=277376

Raz się pośmiać można, a innym razem włos się jeży na głowie, jak się to czyta...

Co do "Niemiec płakał, jak sprzedawał" :lol: Znam alternatywę :mrgreen:
Kupiłem auto sprowadzone z Niemiec (ten Ford), ale Niemiec płakać nie mógł, bo kupiłem od Polaka mieszkającego w Niemczech :wink: Żona jego potrzebowała większego auta i Fiestę sprzedała...
Wszystkie naprawy albo robił szwagier ojca (ten mechanik - diagnosta) albo kolegća ojca. No i stąd znam każdy zakamarek w tym aucie, bo albo coś samemu robiłem, albo przy tym byłem. Wiem więc skąd np. ta szpachla na błotniku i dlaczego, co i kiedy było wymieniane, itp...

Więc znowu podpisuję się pod hasłem "kupować auto od zaufanych osób z rodziny/przyjaciół, którzy znają się na autach i znają te auta od dawna...
...dodam tylko do tego jedno: robić regularne "inspekcje" każdego zakamarka i nie dopuścić do tego, aby rdza się gdziekolwiek zagnieździła w aucie, myć go po zimie itd...

_________________
Syrena 102 1963
Nysa 521 T 1969 (Towos)
Nysa 521 R 1978 (Rolnik - dubelkabina)
Nysa 522 M 1980 (Mikrobus)
Nysa 522 T 1992 (Towos)
Ford Fiesta Focus 1996 (prototyp)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 01 maja 2018, 22:27 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 marca 2009, 23:42
Posty: 981
Lokalizacja: Warszawa
Pojazd: Lublin 3, Polonez Kombi
A ja rzucę innym przypadkiem... ojciec kolegi znajomego miał Volvo i dbał o niego niczym o kochankę... a gdy przyszło do sprzedaży, bo w rodzinie nikt nie potrzebował, to się okazało, że klienci nie wierzą, że ten rocznik może mieć tak mały przebieg i tak super stan. Więc wyszło na koniec, że nie opłacało się dbać o auto, bo poszło za liche pieniądze.

Inny przypadek - mój dobry znajomy kiedyś kupił auto, gdzie było dużo chodzenia, sprawdzania, cmokania... a potem się okazało, że to jednak nie cud miód i orzeszki, lecz syf, kiła i mogiła. Zaś parę lat później kupił auto w zasadzie "przez telefon" czyli ktoś tam ze znajomych po rodzinie się auta pozbywał i auto szukało klienta. I tu właśnie na zasadzie - po rodzinie / po znajomych trafił na super auto w super cenie. I nachwalić się nie może.

I to jest właśnie ten "wolny rynek".

Inna sprawa, to że wiele rzeczy na które czasem klniemy jako głupi wymysł producentów wcale nie są takie głupie. Np. "spiseg" producentów czyli integracja łożysk piasty w bębnie hamulcowym... czytaj: Zły producent naciąga mnie na wymianę łożyska gdy zużyły mi się hamulce, a ileż ja miałem z tym roboty, by zdobyć zamiennik samego bębna i potem przełożyć łożysko, bo przecież nie dam się okradać tym spiskowcom...
A na logikę - jeśli producent obliczył, że trwałość łożyska powinna być porównywalna do trwałości bębna, to znaczy, że integrując te dwie części można zmniejszyć masę podzespołów i uprościć naprawę. Ba, jeśli wymieniasz prawe to wymień lewe, bo szum w jednym oznacza, że drugie zaraz zacznie.
I tak jest z wieloma "zaprogramowanymi usterkami" - jeśli postępujemy wedle serwisówki i zaleceń producenta, to mamy najlepszy* efekt eksploatacji pojazdu.

*) - bywają odstępstwa od reguły, ale to są skrajne przypadki.

Choć z drugiej strony mam pewne obiekcje co do słuszności pewnych działań "proekologicznych", zwłaszcza tych które dotyczą osiągnięcia Euro VI (zwłaszcza DPF i AdBlue).

_________________
Polecam Enkol - Społeczne archiwum transportu szynowego


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 02 maja 2018, 00:56 
Fanatyk Nysa/Żuk Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 stycznia 2014, 00:34
Posty: 2073
Lokalizacja: Dobrodzień / Lubliniec
Pojazd: Nysa 521 T 1969
phinek pisze:
A ja rzucę innym przypadkiem... ojciec kolegi znajomego miał Volvo i dbał o niego niczym o kochankę... a gdy przyszło do sprzedaży, bo w rodzinie nikt nie potrzebował, to się okazało, że klienci nie wierzą, że ten rocznik może mieć tak mały przebieg i tak super stan. Więc wyszło na koniec, że nie opłacało się dbać o auto, bo poszło za liche pieniądze.



Dlatego, ja tam w żadne inne auta (oprócz tych Nysek, Żuków, Syrenek oczywiście :wink: ) nie wchodzę (z zakupem itp).
Mój Ford mi wystarcza i MUSI mi wystarczyć do czasu, aż Nyski sobie zrobię i tym samym "będę mieć większe auto". Później dalej i tak Forda się nie chcę pozbywać, ale np używać go do dojazdu do pracy...
A niech dożyje i wieku 50 lat - będę jeździć "starym autem" mimo wszystko - jak porucznik Columbo jeździł swoim Peugeotem "od nowości do emerytury" :wink:
Przy takim podejściu to nie muszę się martwić o to, czy ktoś będzie chciał kiedyś kupować ode mnie auto :wink:

Zawsze, jak widzę przy drodze ogłoszenia typu: "KUPIĘ TWÓJ SAMOCHÓD" to mam ochotę dopisać obok "ALE JA CI GO NIE SPRZEDAM" :lol:

A tak, to pewnie bym kupił "tymczasowo" jakiegoś Golfa, Peugeota 405, czy Fiata Uno i znając siebie zaczął bym kolejny wóz dopieszczać zamiast zająć się Nyskami...

Ze wszystkim tak już mam - używam każdej maszyny "do oporu" rzecz jasna serwisując, dbając, aby jak najdłużej mi służyła - tak robiłem z: zegarkami, odkurzaczami, wiertarkami i jeszcze do niedawna goliłem się radziecką maszynką elektryczną (aż skończyły mi się ostrza). Moja komórka też ma już 14 lat (prehistoryczna Nokia - "żywa skamielina" wśród komórek :lol: ) Działa wszystko i póki będzie działało, to nikt mnie nie zmusi do zmiany czegoś co lubię, z czym się już związałem :wink:
Taką samą filozofię przeniosłem na samochody i póki co nie żałuję tego :wink:

"Po mnie to już tylko muzeum" - taka jest moja dewiza :mrgreen:

PS - kiedyś szukałem łożysk do odkurzacza Zelmera "jamnika" z 1986 roku no i jeden sprzedawca odpowiada mi, że "to już prehistoria" - miałem z niego ubaw i powiedziałem mu, że dla mnie "prehistorią" to jest mój stary odkurzacz "Alfa K-2" z 1965 roku :lol:
Nakupiłem w innym sklepie potrzebnych części do paru "jamników" i nie muszę kupować już odkurzaczy przez najbliższe 100 lat :wink: :lol:

Dbam, naprawiam więc nie wyrzucam i mniej śmieci produkuję - dobre hasło nawet dla ekologów! 8)

_________________
Syrena 102 1963
Nysa 521 T 1969 (Towos)
Nysa 521 R 1978 (Rolnik - dubelkabina)
Nysa 522 M 1980 (Mikrobus)
Nysa 522 T 1992 (Towos)
Ford Fiesta Focus 1996 (prototyp)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 21 stycznia 2021, 10:09 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Intensywnie rozwija się rynek "elektryczny".
To są dopiero jaja... Przyjdzie czas, że odszczekacie wszystkie zarzuty "wylane" sprinterom...:)
Trudno powiedzieć, jak by potoczyły się losy mercedesa, gdyby nie przyszło im do czajnika - wypuszczenie 190-tki. Volks mercedesa, który zdeprecjonpował luksusową markę i stworzył świetne tło dla wejścia na rynek z przytupem lexusa.
Dzisiejszza produkcja samochodów, to wypisz wymaluj rynek AGD. Samonakręcająca się kredytowa spirala w wymianie starego na na nowego.

Wyobrażacie, co by się stało, gdyby wrócono do produkcji trwałych urządzeń? Pierwsze szybko spadłby na nie popyt, bo by się po prostu nie psuły.
Pierwsze - gwałtownie spadła by produkcja. Setki tysięcy zakładów by po prostu zamknięto. 10-tki milionów ludzi straciłoby pracę. Ceny tych urządzeń drastycznie poszłoby w górę.
Miliony bankructw i po ułożeniu się na nowo rynku - drastyczny wzrost cen.

Dla równowagi wracamy do tradycyjnego modelu rodziny, wychowania, przydomowych ogródków.
Ktoś mający kawałek ziemi byłby szczęściarzem i szybko stał się kułakiem. Blokowiska - siedliskami rozboju i nędzy.
Przykład z życia? Wschodnia Syberia i Daleki Wschód po rozpadzie ZSRR czy Serbia po rozpadzie Jugosławii.
Wieś "da radę" ale miasta bez pracy...?

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Moderatorzy: monterr07, Dziwny Mag

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  

Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group
Theme created StylerBB.net