Dzisiaj jest 18 kwietnia 2024, 23:25


Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 307 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Następna
Autor Wiadomość
Post: 14 lutego 2021, 22:14 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Na wspominki wzięło.
https://www.youtube.com/watch?v=TNK37_5Tg-s

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 14 lutego 2021, 23:34 
Administrator Nysa Service
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 lipca 2007, 00:46
Posty: 2838
Lokalizacja: Ostrów Wlkp
I co? Była Biedronka...?
:D

_________________
Kot może zostać. Reszta - wypierdal*ć!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 15 lutego 2021, 18:45 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Biedronka nie ale siatka z biedry z grapefruitami - tak:)

Obrazek

Tylko noc dzieli nas od Śledzika a potem już tylko post. Dobry moment, by opisać co nieco z tej ekskursji.

Trzy lata temu (toczka w toczkę) mój proces przygotowań do wyrypy zakłócił wypadek w robocie. Na co dzień zajmuję się renowacją posadzek wszelakich i tu mnie boleść dopadła. Fiknąłem orła na mokrej posadzce i potylicą głucho walnąłem o planetę na tyle skutecznie, że dostałem wstrząśnienia mózgu.
Wylądowałem na SORze w szpitalu miejskim w Gdyni, gdzie mi zrobiono tomograf i przetrzymano kilka godzin na obserwacji. Bolał mnie tylko zbiór zwojów bez nudności i utrat świadomości ale w formie byłem zerowej.

W tym momencie miałem już blisko trzy m-ce diety za sobą, bez dostępu do alko a równo z dniem 31.12.2017-stym ruszyłem z przygotowaniami fizycznymi.
Może to właśnie przyspieszyło regenerację, bo tydzień później kończyłem przerwaną upadkiem robotę. Ten tydzień przerwy zmobilizował mnie do przygotowań jeszcze bardziej bo zadania, które czekały do zrealizowania na wyrypie były nie w kij dmuchał dla zwykłego śmiertelnika. Doliczyć trza też wiek. W lutym sprzed trzech lat zostałem dziadkiem a do szpitala na ostatnich nogach wiozła mnie... synowa:)

Ja szybko wracałem do zdrowia a wnuczka ekspresowo nabierała wagi. I tu pochylimy się nad zagadnieniem - zaczemu te zdrowie i kondycja fizyczna potrzebne były zusammen do kupy:)

Cdn.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 15 lutego 2021, 20:30 
Bywalec Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 26 listopada 2019, 08:34
Posty: 151
Lokalizacja: Mysłowice
Pojazd: Junak M10 1963
No Nina to tamto kruca bomba atomowa
Mandat dbaj o siebie bo wnuczkę musi ktoś rozpieszczać :D


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 16 lutego 2021, 11:45 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Powtarzam proces "przygotowań" w tym roku. Data startu jutro. Środa Poielcowa, to dobry moment na zasypanie czajnika popiołem. Pierwotny plan, by datą zwrotną był Sylwester nie zagrał, bo zaliczyłem klika wizyt "pre-parapetowych":)
Zdarzało mi się kilkukrotnie pościć do Wielkiej Soboty i zawsze wychodziło mi to na zdrowie. Dieta wielkanocna (tak ją nazywam) to praktycznie same warzywa i wybrane owoce (np. grapefruity ręcznie wyciskane;) ) z małym dodatkiem tłuszczu. Własnego mam aż nadto i ten będzie energetycznie bilansował zagadnienie. Po Wielkiej Sobocie powoli przejdę na dietę ketogeniczną, która nie wymaga aż takiej dyscypliny jak ta wielkanocna. Ta ostatnia, to taka kara za grzechy:)
No i fizyka... Bez niej wszystko to o kant zadka potłuc. Wracam do biegania, gimnastyki itp. Na studiach "fizycznych" (AWF) spędziłem ponad 10 lat więc potrafię to sobie jakoś spójnie poukładać.

Za dwa lata licznik pokaże 60 i nie powiem, chciałbym (jak trzy lata temu) doprowadzić się do takiej sprawności fizycznej ale podnieść "gimnastyczny" poziom. Przynajmniej do tego z lat "czterdziestych", kiedy czasami mój nastoletni wtedy syn podpuszczał mnie - widząc młodzież okupującą plażowy drążek:)
- Tata, strzel kołowrotek!
Kiedyś w Chorwacji kilku mocno zbudowanych lokalesów kaleczyło ten gimnastyczny instrument na tyle, że podpuścić się dałem. Upał był straszny i podchodząc do drążka już sapałem. Młodzi adepci kulturystyki z kpiącym uśmiechem ustąpili miejsca. Rozbujałem troszku nóżki i... musiałem zeskoczyć, bo dłonie zbyt spocone. No to chłopcy w śmiech, bo f-cznie wyglądałem na tym drążku jak wore z lnu wypełniony sianem:)
- Synuś, skocz po ręcznik.
30 sek później wiszę już skoncentrowany na zagadnieniu. Na początek wspieranie w przednim zamachu. To zawsze robi wrażenie. Zejście i wspieranie bez zamachu. To zawsze robi jeszcze lepsze wrażenie:) Wymyk tyłem i mały kołowrót przodem. Zejście do zwisu i elegancki wymyk przodem z przejściem do małego kołowrotu tyłem, potem przodem.
Koniec ćwiczeń, bo krew walnęła w czerep i wiedziałem, że jeszcze chwila i przewrócę się szukając oparcia w glebie. Pomacałem jeden słupek od drążka, że niby coś tam aż mały zawrót głowy ustąpił:)
Panowie już do drążka nie podeszli więcej.

15 lat ledwie później? Znaczy dzisiaj? Sprawdziłem właśnie. JEDNO NIEPEŁNE PODCIĄGNIĘCIE!
Drążek wisi od trzech tygodni. Na usprawiedliwienie opóźnienia dodam, że przypętała mi się infekcja wirusowa i ciut mnie męczyła (bez temeperatury).
Bardziej skupiałem się w ostatnich m-cach na finiszu z remontem (start czerwiec 2018) niźli włąsnym zdrowiu a trochę szkoda.

W takich warunkach spędziłem pierwszą zimę.

2018-12-23. Dień przed Wigilią...
Obrazek

Tak...
Obrazek
...równo połtora m-ca później.

Mieszkanie nieogrzewane, na etapie równania stropów odcinkowych (łukowych). Pod nami piwnice.
Wilgotność względna 95%. Fchuj wody w posadzkach i świeżych tynkach w łazience. Na te pierwsze święta solo (żona na czas remontu zamieszkała z mamą - super teściową (sic!)) wypożyczyłem osuczacz i we współpracy z nagrzewnicą podniosłem temperaturę mieszkania do niebotycznych 15-stu stopni. W tak komfortowych warunkach bytowałem do Trzech Króli (szkoda, że nie 6-ściu:) ).

W marcu wylądowaliśmy z ekipą Szlaku Grąbczewskiego na Kolosach. Debiutowałem na tej imprezie "z drugiej strony" w 2010-tym, za Hindukusz w Afganistanie. Teraz - takie dopięcie tematu. Zależało mi na propagowaniu szerokim Bronisława. Z takim celem organizowałem i ruszyłem na wyrypę. W pełni świadomie, co zajadle zarzuca mi mój były (wspomniany) już tutaj kolega.
To jest niezwykła impreza (Kolosy) ale coraz bardziej odległa od moich bajek. Tym niemniej akurat tak wyszło, że mieliśmy w piątek największą publikę i to taką, na której mi osobiście najbardziej zależało. Piątek, by sala nie świeciła pustkami w południe, organizatorzy zapraszają całe klasy z dziećmi. Wypełniły one niemal połowę kibiców podróży. Np. na Bargielu (zjazd z K2 na nartach) było kibiców dokładnie o połowę mniej:)

A`propos Kolosów jeszcze. W ten piątek królowało po nas żeglarstwo. Nie przedam za takimi wycieczkami ale tym razem byłem w małym szoku. Poznałem osobiście Szymona Kuczyńskiego i zamieniliśmy kilka zdań. Ja byłem pod wrażeniem jego rejsu solo dookoła świata, jemu zaś spodobała się atmosfera naszej wyrypy. Połączyło nas podejście do zagadnienia. Bardzo niski budżet i środki użyte do zrealizowania celu.
Mnie zaś z Szymonem osobiście - jego zima na oceanie (trzy m-ce w temperaturze oscylującej kole zera, ledwie kilku stopni - przy wilgotności powietrza sięgającej 100%) i moje bytowanie w nieogrzewanej chacie:) Poruszyłem tę kwestię i zdrowo się uśmialiśmy. Oczywista nie ma żadnego odniesienia do mojego komfortu i jego dyskomfortu, bo dalej dzieliła nas przepaść ale łatwiej zrozumieć czyjąś niedolę:)

Nomen omen warto posłuchać Szymona osobiście:
https://www.youtube.com/watch?v=rtjlI-Vgp9o

Rozwalił mnie "piecykiem", za który robiła zabrana na pokłąd... cegła szamotowa:) Wiadomo, że żeglarstwo, to mega ciuchy a u Szymona? Wyglądał jak nadwołżański Niemiec aussiedler na swoim lądowym jachcie.
Super koleś!

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 17 lutego 2021, 21:05 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Rok 1855.
Umiera Tomasz Zan i Adam Mickiewicz.
Władzę w Rosji przejmuje Aleksander II. 8 lat później zdławi brutalnie Powstanie Styczniowe. Zapanuje terror, konfiskata majątku powstańców, masowa wywózka na Sybir. Miasta, które wsparły Powstanie utraca prawa miejskie.
Tymczasem w styczniu na świat przychodzi Bronisław Grąbczewski.

Za Marią Blomberg:

Bronisław Grąbczewski w encyklopediach polskich, w wydawnictwach biograficznych i w Historii Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego określany jest jako wybitny topograf, etnograf, podróżnik i badacz Azji Środkowej. Za swoje podróże był wielokrotnie nagradzany, między innymi złotym medalem Towarzystwa Geograficznego i zyskał uznanie w środowiskach naukowych Rosji a także instytucji naukowych zagranicznych.

Bronisław Grąbczewski urodził się 15 stycznia 1855 roku w Kownatowie powiatu telszewskiego na kowieńszczyźnie. Stara jego rodzina szlachecka pochodziła z Płockiego. W czasie powstania styczniowego jego ojciec Ludwik był mężem zaufania “białych” na powiat telszewski. W lutym 1863 roku został aresztowany i zesłany na Syberię. Na rodzinny majątek Krepszty nałożono sekwestr i zmuszono do sprzedaży. Rodzina przeniosła się do Warszawy. W tym mieście, według biografów Bronisław miał ukończyć IV gimnazjum. Następnie rozpoczął studia w Instytucie Górniczym w Petersburgu. J. Talko Hryncewicz we wspomnieniach Z przeżytych dni (s. 68), wymienia B. Grąbczewskiego wśród kolegów z gimnazjum w Kownie pisał o nim:
Grąbczewski Bronisław, wstąpił do czwartej klasy i przebył w gimnazjum rok jeden. Był nad wiek wysokiego wzrostu, przystojny, o białej cerze i rumieńcach, o ciemnych włosach. Był to syn zamożnych rodziców, których majątek po r. 1863 sekwestrowano. Opuściwszy gimnazjum, wstąpił do korpusu wojennego. Dowiedziałem się w wiele lat później, że jako młody oficer, brał udział w jednej z ekspedycji znanego podróżnika po Azji środkowej Przewalskiego. Z czasem został mianowany pogranicznym komisarzem w Mandżurji, dosłużył się stopnia jenerała i został gubernatorem astrachańskim i atamanem kozaków.

Grąbczewski Instytutu Górniczego również nie ukończył, a przyczyna przerwania studiów nie jest znana. Wiadomo natomiast, że jako ochotnik wstąpił do stacjonującego w Warszawie pułku ułanów gwardii. W tym czasie, po raz pierwszy odbył daleką podróż. Dzięki znajomości i wpływom dyplomaty rosyjskiego Aleksandra Jonina, uzyskawszy w wojsku urlop, uzyskał zgodę na towarzyszenie Aleksandrowi Jonina w podróży do Ameryki Południowej.
Po powrocie złożył egzamin oficerski i już jako chorąży w 1875 roku postarał się o przeniesienie do wojsk działających w Azji Centralnej. Zgodnie ze złożoną ojcu przysięgą, że nie będzie walczył z rodakami, wolał nie pozostawać w stronach ojczystych...
W tym czasie Azja Środkowa przyciągała ludzi żądnych przygód i kontaktów z dziką naturą. Azja, w znacznej części niezbadana, była jednocześnie terenem wojny, obszarem, do którego sięgały wyprawy wojskowe rosyjskie mające na celu podporządkowanie sobie niepodległych chanatów: Kokandu, Chiwy i Buchary.

Grąbczewskiego przydzielono do 14 turkiestańskiego batalionu liniowego, został adiutantem gen. Skobelewa a później gen. Witgensteina.. Brał udział w wyprawach do chanatów Chiwy i Kokandu (w 1876 r), uczestniczył w nieudanym poselstwie do Jakuba Beka i w wyprawie ekspedycji w góry Ałtajskie (w 1877) oraz do Samarkandy (1878).
W czasie tych wypraw Grąbczewski miał okazję zapoznać się bliżej z tymi krajami, o których geografia ówczesna miała niewiele wiadomości. Obszary te oddzielały od Rosji, z jednej strony Chiny, z drugiej – Afganistan. Zainteresowanie budziły i z tego powodu, że nie docierali do nich Europejczycy od XIII wieku, to jest od czasu, gdy Marco Polo Wenecjanin z ojcem Niccolo i stryjem Matteo, podróżowali przez te krainy z misją od Papieża Grzegorza X do chana Mongołów Kubilaja.

Wspomniane podróże rozbudziły w Grąbczewskim zainteresowanie etnografią i kulturą ludów, z którymi się zetknął, przeto postanowił zwolnić się ze służby czynnej i poświęcić badaniom naukowym.

O tym okresie swego życia, napisał w jednym z artykułów: siedziałem w stopniu porucznika, więcej ceniąc swobodę włóczęgi myśliwskiej po przepięknym bożym świecie, niż wszelkie stopnie i awans€.

P.S.
"Studiując" biografię BG z różnych źródeł nigdzie nie dotarłem do informacji o epizodzie półudniowo-amerykańskim.

Drugie, pani profesor przedstawia nam Grąbczewskiego w romantycznej aureoli. Niewątpliwie musiała ona towarzyszyć Grąbczewskiemu ale na "froncie" był on przede wszystkim oficerem.
Wszystkim zainteresowanym polecam dwie pozycje:
1. Podróże nieodkryte. Dziennik ekspedycji Bronisława Grąbczewskiego jako świadectwo historii i element dziedzictwa kulturowego. Popiel-Machnicki W., Pleskaczyński A., Pleskaczyńska K.
2. Podróże po Azji Środkowej 1885-1890. Bronisław Grąbczewski
ale akurat w odwrotnej kolejności.

Druga pozycja pisana przez samego Grąbczewskiego, to wspomnienia z pewnej, życiowej perspektywy. Ma charakter beletryzowanego przewodnika.
Pierwsza - to klasyczny raport wojskowego.

Koniecznym też dla zrozumienia decyzji samego Grąbczewskiego jest analiza historyczna 150-cio letniej niewoli narodu polskiego. Tą niestety musicie sobie przeprowadzić sami.
Z prostego powodu. Poziom nauczania historii w naszym kraju jest żenujący.
Pierwsze... Czego powinno się nas uczyć...?
Drugie - na dzień dzisiejszy nie znajduję odpowiedzi...

Sygnalizuję moją uwagą fakt, że w ocenie Grąbczewskiego możemy popadać w stereotypy. Ja również popadam. "Rozkminiając" Grąbczewskiego nie można tego aspektu pominąć - jak... politykowania w podróży.

Cdn.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 18 lutego 2021, 10:12 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Krótkie kalendarium przygotowań.
Początek czewca 2017 wspominam Karpiowi telefonicznie, że mam pomysła a nawet dwa.
2m-ce później mam już wstępną koncepcję wyrypy - Szlakiem Grąbczewskiego Pamir 2018.
W połowie wrzesnia dostaję namiar na prawnuka stryjecznego Bronisława - Bartka Grąbczewskiego. Ten zapala się do projektu jak wyschnięty las sosnowy.
W listopadzie spotykamy się na Biesowisku i dopinamy skład osobowy.

Ostatniego dnia 2017 ruszam z fizyką. Dramat.

Warunkiem udziału w wyrypie jest szklenie lodowcowe dla całej ekipy. Głównie dla członków nie ogarniętych w temacie. Szkolenie odbywa się w marcu w... podlesickich skałkach. Za szkolenie odpowiedzialny jest Karpiu, który zostaje kierownikiem sportowym.
Pierwsza lekcja odrobiona. Wykrystalizował się ostateczny kształt ekipy, którą dzielimy na trekkingową i transportową. Do ekipy dołącza Aleksander Grąbczewski, starszy kuzyn Bartka. Doleci on ze Słodkim do Duszanbe na stricte część trekową. Słodki na finał treku czyli Pik Majakowskiego. Drugi, najbardziej na południe wysunięty 6-ściotysięcznik w Pamirze z piękną panoramą Hindukuszu i odległych: Kunlun oraz Karakorum.

Zasadniczo mamy do zrobienia dwa szlaki, którymi przemieszczał się Grąbczewski na skraju Pamiru. Oba w otoczeniu Gór Piotra Wielkiego.
Jeszcze w Październiku od Bartka dostałem namiar na Adama Pleskaczyńskiego, jednego z członków trzyosobowego zespołu naukowego, którego owocem trzyletniej pracy była wspomniana praca: Podróże nieodkryte - będące zapisem wyprawy Grąbczewskiego do Kafiristanu w 1888-89.
Tuż przed ukazaniem się książki - Adam prezentuje mi niepublikowane dotąd mapy (później dołączone do książki) z tej ekspedycji. Przypadek, że mój pomysł idealnie pokrywał się z pierwszym jej etapem.
Przesyłam materiał do konsultacji Adamowi. Nie ma żadnych uwag i gorąco kibicuje nam w przygotowaniach.

Obrazek

Obrazek
Nasz obszar działań.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 18 lutego 2021, 11:41 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Adam Pleskaczyński. Podróże nieodkryte.

"...W październiku 1890 roku, po siedemnastu miesiącach obfitującej w przygody i niebezpieczeństwa podróży, Bronisław Grąbczewski zakończył swoją kolejną środkowoazjatycką ekspedycję. Nazwisko tego rosyjskiego oficera (pisane zresztą w najróżniejszy i najbardziej fantazyjny sposób) nie schodziło wówczas z pierwszych stron światowych gazet, a o jego wyczynach rozpisywały się najbardziej poczytne czasopisma geograficzne.
Szczególnie intensywnie przyglądali się mu Brytyjczycy, bo Grąbczewski przemierzał niezwykle wrażliwe politycznie obszary, na których stykały się imperialne interesy Wielkiej Brytanii i Rosji.

W 1892 roku, w prestiżowym „Th e Asia Quarterly Review” ukazał się tekst mieszkającego w Petersburgu brytyjskiego korespondenta prasowego, który w sugestywny i charakterystyczny dla tamtych czasów sposób scharakteryzował słynnego podróżnika: "€žNawiązuję do pułkownika, jeszcze niedawno kapitana Grąbczewskiego, którego dziś, po śmierci Przewalskiego, uważam za jednego z najbardziej niezłomnych i niezmordowanych rosyjskich badaczy Azji Centralnej. (...)
Idealny typ sportowca "zresztą znany jako sportowiec oraz eksplorator" Grąbczewski jest człowiekiem o niezwykłej budowie ciała, w doskonałej proporcji do swego wzrostu (sześć stóp i dwa cale). Jego jasna i zdrowa cera zdecydowanie odznacza się na tle bladych twarzy zwykłych mieszkańców, których spotyka w St. Petersburgu.
Jednak kiedy go spotkałem, wcale nie wyglądał zdrowo. Były pewne oznaki tego, jak bardzo jego wspaniały organizm został osłabiony zimnem i dotkliwymi trudnościami, przez które musiał przejść. Grąbczewski jest atrakcyjny już na pierwszy rzut oka, a zyskuje jeszcze bardziej przy bliższym poznaniu. Jego twarz jest niezwykła, o sympatycznym i życzliwym wyrazie, a jego maniery, pełne lekkiego wdzięku, zdradzają pewną osobliwość
"są połączeniem zachowania twardego i prostego żołnierza oraz tej elegancji, z której słynęła starsza polska arystokracja".

Kim był ten człowiek, uważany przez sobie współczesnych za jednego z najwybitniejszych eksploratorów Azji Środkowej? Jakie koleje losu doprowadziły do tego, że pochodzący ze zubożałej ziemiańskiej rodziny Polak przebił się na petersburskie salony i zdołał przekonać przedstawicieli najwyższych elit do swoich śmiałych planów?..."

Na fotkach, które zaprezentowałem na dobranoc na pierwszych czterech zdjęciach mamy "otoczenie" doliny rzeki Muksu. Idąc w górę rzeki dojdziemy do uroczyska Ałtyn Mazar.
Czym są uroczyska? Charakterystycznymi punktami w terenie. Czasami jest to kamień - np. Sary Tasz "żółty kamień", czasami skała, zagajnik, zakole rzeki, jednym słowem jakiś znak na planecie, który jest punktem orientacyjnym - umożliwiającym podstawową nawigację w terenie.

Kiedyś nie było gps-ów, na mapach cały szereg białych plam, dlatego podróżnicy (czy wojsko) korzystali z lokalnych przewodników. Mówiło się o nich, że "że znają tu każdy kamień". Takie powiedzenie, które się utrwaliło i przeszło do mowy potocznej.
Nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. W ogóle pochodzenie słów, to niezłe grzebanie w śmietniku

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 18 lutego 2021, 11:57 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
To obszar naszych działań na tle podróży Grąbczewskiego:

Obrazek

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 19 lutego 2021, 09:20 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Z racji specyfiki forum, skupię się bardziej na Lublinie i dokonaniach Grąbczewskiego w skrócie.
Lublin...Cha!
Z dzisiejszej perspektywy najlepiej by było, gdyby... go nie było. Jestem krytyczny do tego projektu (modernizacji) auta dokładnie tak, jak do własnej osoby:) Nic w nim nie działa jak powinno ale... jedzie.
Zasadniczo czekam na ocieplenie, by samemu zrobić ten rozruch, bo "żyć się nie da".
Jedno jest pewne. Posiadanie pewnych manualnych zdolności wydatnie usprawnia system obsługi strucla. Mi się po prostu nie chce przy struclach (Golfie też) dłubać. Nie chcem ale muszem, bo się w końcu uduszę. Kropka.

Teoretycznie bylismy umówieni, że "szef kolumny transortowej" przejmie Wrubla na marcowym szkoleniu i powoli doprowadzi go do do satysfakcjonującego stanu. "Szef" zwlekał aż do ostatniego weekendu przed wyjazdem!:)
W międzyczasie dokonałem zmiany wałów, dorabianych (dwóch skracanych) przez blaszczyk4x4, bo ich (Błaszczyków) rozwiązanie... W zasadzie było... dobrą oceną - mojego nadzoru. Kurestwu trzeba stawiać odpór a nie bujać w obłokach.
Nowe wały dorobił crystan.pl o/Gdynia. Było o niebo lepiej ale... Niepokoiły mnie wibracje lekceważone przez wyszystkich wokoło, no bo to Lublin itd... Pewnym niepokojącym objawem (montaż wałów zleciłem crystan.pl) był fakt, że po przejechaniu kilkudziesięciu km wszystkie nakrętki (samokontrujące) się poluzowały i o mało co, nie zgubiłem tylnego wału w centrum Gdańska.
Wału nie zgubiłem ale zgubiłem... tylne, lewe koło. Zasadniczo, to wibracje z poluzowanych szpilek zmusiły mnie do zajrzenia na wały. Byłem przekonany (pewnie słusznie), że w Crystanie zdemontowano i założono te same nakrętki (samoktrujące!) ale...

Uspokojony ruszyłem i po przejechaniu ze 300m Lublin ponownie wpadł w wibracje. Przejeżdżałem akurat przez most Siennicki i nie wypadało na nim stanąć. Tuż za nim pierwsza w prawo, by stanąć i koło... wybrało wolność.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 23 lutego 2021, 09:46 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
W przerwie:
https://www.youtube.com/watch?v=t4qX_iU8uZk&t=2s

Kiedy robimy tabor?

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 23 lutego 2021, 10:01 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 26 października 2018, 14:28
Posty: 205
Pojazd: Żuk "Strażak" 1984
Nie rozumiem tej fascynacji - nie personalnie, tylko ogólnie. Maryla z tym swoimi piosenkami, cyganie, cyganie. A to zwykli złodzieje. Podróże, ok. Ale cała reszta? Małe grupki, mieszanie krwi, żeby było potomstwo zdrowe - porywanie kobiet. Brak stałego źródła dochodu - kradzieże i kombinacje. I ten syf ciągły który po sobie zostawiali. Brak higieny...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 23 lutego 2021, 12:38 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
A`propos Cyganów:
"...Cyganie w Polsce postrzegani są jako społeczność fascynująca swoją egzotyką, jako społeczność przestępcza, tajemnicza, posługująca się niezrozumiałym dla otoczenia językiem. Odmienność i tajemniczość cygańskiego życia sprzyja powstawaniu licznych mitów, między innymi, o znaczącej roli przestępczości wśród Cyganów.
Kolizje z przepisami prawa karnego są zazwyczaj nie tyle rezultatem ekscesów ze strony Cyganów mniej szanujących porządek prawny, co konsekwencją panujących w ich środowisku zwyczajów i obyczajów, swoiście oceniających też sens dobra i zła. Ponadto istotny wpływ na podłoże przestępczości wśród Cyganów ma czynnik ekonomiczny, czego następstwem jest to, że w strukturze przestępstw przez nich popełnianych w sposób zdecydowany dominują czyny skierowane przeciwko mieniu, m. in. wyłudzenia.
W tej kategorii mieści się wróżbiarstwo i cygańska magia..."

Dochodzimy więc do norm społecznych, tak charakterystycznych dla tej społeczności. Bo przecież one odzwierciedlają własny system wartości, który w ich zwyczajach obowiązuje i wyróżnia od kilkuset lat! Nieznajomość tych niepisanych praw i obyczajowości – to pierwsze źródło tworzenia się i utrwalania medialnego (i nie tylko) negatywnego stereotypu postrzegania Cyganów.
Dodam, że romanipen (cygańskość) – zwyczajowa norma wśród tej społeczności – jest najwyższym wzorcem zachowań, podstawową zasadą etyczną, wykładnią tradycji. Składa się na nią język, ubiór, wzorce zachowań czy też obyczajowy, niemal rytualny system kar.
Przed laty był to temat tabu, ściśle chroniony przed nie-Cyganami. Dziś jest na ten temat bogata literatura. Bez choćby ogólnego poznania tych norm, zasad, trudno będzie „uchylić drzwi do cygańskich domów i osad”. Zwłaszcza że wartości uznane przez ustawodawcę pokrywają się z normami uznawanymi przez Cyganów, którzy swoiście oceniają sens dobra i zła..."

Jak pisze Piotr Krzyżanowski w książce „Cyganie mity i fakty ” – kradzież nie jest uznawana przez Cyganów za przestępstwo, o ile dotyczy artykułów pierwszej potrzeby, zwłaszcza żywności, a okoliczności uchylające bezprawność (w polskim prawie) noszą nazwę kontratypów przestępstwa. Do tych pozaustawowych określeń zalicza się właśnie zwyczaj.

Polecam więc wszystkim ostatnie opracowanie Piotra Krzyżanowskiego w książce „Cyganie mity i fakty”. Są w niej przykładowe cyfry, zestawienia cygańskich przestępstw i po raz pierwszy ukazane archiwalne materiały z terenu całej Polski o przebiegu akcji osiedleńczej w PRL.
Z przytoczonych danych widać, że de facto (przykładając stereotyp z kręgu tzw. medialnej wielkości) – owa przestępczość jest marginalna. Zastanawiające, prawda?

Jak to możliwe, że w nikłym stopniu asymilują się z otoczeniem? Niczym Żydzi czy Ormianie. Otóż mają silny, własny kręgosłup moralny.
Trzy najbardziej znienawidzone nacje od tysiąclecia... Ale trwają.

Akceptuję, bo rozumiem Cyganów. Tylko dlatego. Poza tym jeżeli wiem, że nie ma dekla na studzience na podwórku, to bardziej uważam.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 23 lutego 2021, 21:12 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
A`propos stereotypowego myślenia.
W pewnym dzikim, afrykańskim kraju w roku 2011-tym takie cuda.
1. Brak rachunków za prąd; elektryczność jest darmowa dla wszystkich obywateli.
2. Brak oprocentowania pożyczek; banki są państwowe, a zero procentowe pożyczki są prawnie zagwarantowane dla wszystkich.
3. Posiadanie mieszkania jest uważane za prawo człowieka.
4. Wszyscy nowożeńcy w 50000 dolarów amerykańskich rządowego wsparcia na zakup mieszkania.
5. Edukacja i opieka zdrowotna są bezpłatne.
6. Jeśli obywatele chcą zostać rolnikami – otrzymują ziemię, budynki gospodarcze, sprzęt, nasiona, żywy inwentarz za darmo.
7. Jeśli obywatel nie może znaleźć wsparcia edukacyjnego i medycznego, którego potrzebuje – rząd funduje mu wyjazd zagraniczny i stypendium w wysokości 2300 dolarów amerykańskich na miesiąc w celu zaakomodowania się i na wynajęcie samochodu.
8. Gdy obywatel kupuje samochód to rząd dopłaca mu połowę ceny auta.
9. Cena benzyny wynosi 14 centów amerykańskich za jeden litr.
10. Kraj nie ma zagranicznych długów, jego rezerwy dochodzą do 150mld $.
11. Jeśli absolwent nie może znaleźć zatrudnienia po skończeniu edukacji w wyuczonym zawodzie, to jeśli znajdzie inną pracę, państwo będzie płacić mu średnią pensję w wyuczonej profesji dopóki nie znajdzie pracy w swoim zawodzie.
12. Każda porcja sprzedanej benzyny jest bezpośrednio dotowana na konta bankowe obywatela.
13. Becikowe wynosi 5000 dolarów amerykańskich.
14. Czterdzieści bochenków chleba kosztuje w Libii 15 centów amerykańskich.
15. Jedna czwarta Libijczyków posiada uniwersyteckie wykształcenie.
16. Prezydent zorganizował największy na świecie projekt irygacji – Great Manmade River (Wielka Ludzką Ręką Uczynioną Rzekę) – w celu zapewnienia dostaw wody pustynnemu krajowi.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Post: 23 lutego 2021, 23:06 
Miłośnik Nysa/Żuk Service

Rejestracja: 24 września 2016, 21:59
Posty: 292
Lokalizacja: Przystanek Oliwa
Pojazd: Lublin Autobus 1999
Dzisiaj jest tam wojna na sto fajerek.
To Libia.
Projekt irrygacyjny Kadafiego wyrywa do dzisiaj z butów i Kitajce ze swoim projektem kolei transtybetańskiej mogą śpiącemu pastować buty. Minus...? Kadafiego nie ma - Kitajcy dalej robią swoje, dokładnie jak Kadafi.

Co to ma wspólnego z Cyganami...?
A no to, że znamy ich głównie z tv. Mają ***** publicity i obyczaje. Pierwsze przez drugie.
Ciekawym - jak odbierasz nowe obyczaje kowitowe? Ja np. jestem w ich klimacie całkowitym Cyganem.

_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 307 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Następna
Moderatorzy: monterr07, Dziwny Mag

Strefa czasowa UTC+1godz.


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron

Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group
Theme created StylerBB.net