Panowie co do olejów silnikowych w takich wiekowych autach, to nie ma znaczenie obecnie za bardzo co pisało w instrukcji. To pewne, że oleje przeżyły od tamtego czasu co najmniej 2 ważne rewolucje i nie mają zastosowania obecnie te oleje, które były stosowane 30 lat temu. Trzeba oczywiście uważać, ale dobór tak naprawdę ogranicza rozsądek i zasobność kieszeni. Ktoś tutaj wcześniej napisał, że potrzebuje na to 600 PLN.. powiem tylko tyle, że to dużo nawet jak na samochód śmigający w profesjonalnych rajdach
Przy pojemnościach Nyski czy Żuka z powodzeniem wystarczy 100 PLN na olej plus załóżmy 50 PLN na dolewki, do tego 3l dobrego przekładniowego to jakieś 120 PLN. O ile z waszych aut nie cieknie, to zamkniecie się spokojnie w 270 PLN i to będzie full wypas - oleje dobrej klasy.
Do rzeczy, na początek kilka mitów:
- silnik się rozszczelni jak naleje się lepszego oleju - ogólnie nieprawda. Jeżeli uszczelki są w dobrym stanie to nie ma prawa nic ciec, nawet po zastosowaniu oleju syntetycznego. Z tego co mi wiadomo to nie stosowano w tych autach uszczelek papierowych, z którymi mógłby być problem. Nawet oleje syntetyczne, od lat 80 pasują do starszych typów uszczelek (z wyjątkiem papierowych), bo wtedy zmieniono zasady stosowania agresywnych dodatków w olejach. Jeżeli ktoś wątpliwości, to zawsze może zastosować sobie olej, z obniżoną zawartością środków dyspergująco-myjących. M. in. Motul robi taki vintage oleje, ale są one o wieki lepsze od Selektola. Moim zdaniem też łatwiej wymienić uszczelkę, niż remontować silnik, ze względu na nagromadzone złogi, które go prędzej czy później uszkodzą uszkodzą, no i silnika nie uszczelnia się olejem.
- silnik się zatrze, jak się zmieni rodzaj oleju - jeżeli ktoś nie wie jak wygląda środek silnika i ma co do tego wątpliwości, to może z powodzeniem silnik przepłukać. Dokładnie w ten sam sposób radziła zrobić to instrukcja obsługi samochodu (przynajmniej w Żuka, którą posiadam), przy przejściu z Lux'a na Selektola. Wtedy używano oleju maszynowego, dziś używa się profesjonalnych płukanek. Moim zdaniem jednak, większość z was używa olejów, które i tak te silniki płukają, bo nawet minerały dzisiaj mają prawie takie same zawartości środków dyspergujących i myjących jak oleje półsyntetyczne i słabszej klasy syntetyki. Nie ma więc żadnych przeciwwskazań ku temu, a jeżeli w wale się coś gromadzi (pierwsze słyszę), to można zawsze zalać tani olej mineralny, dodać płukanki - puścić na 15- 20 min na jałowym biegu i zlać to co wyjdzie. Koszt 100 PLN, a będziecie mieli pewność, że wszystko jest ok. Dużo większa szansa, że zług wam się oderwie na zasadzie mechanicznej i zatka kanał olejowy na gorszym oleju, niż na dobrym, który pewnie go rozpuści. Dodatkowo kanały olejowe aut, których konstruktorzy wiedzieli doskonale z czym silnik będzie się musiał mierzyć, są dużo szersze niż w nowych autach. Dlatego, nawet zestalenia w formie stałej, nie powinny niczego pozatykać, a zwłaszcza w wyremontowanym silniku!
- należy stosować takie oleje i smary jakie są w instrukcji - na to już odpowiedziałem. Prawda jest taka, że na Slektolu Poldek dojeżdżał do 80-90k km i trzeba było robić remont, a na oleju syntetycznym potrafi zrobić ponad 200k km i mówię to z doświadczenia. Także im lepszy olej będziecie stosować, tym dłużej i lepiej będą jeździć wasze jednostki, a ich sprawność na pewno wzrośnie.
Co lać?
Najlepiej oleje dobrze dobrane. Każdy może mieć inne oczekiwania, ale silniki, które jeździły na LUX-ie dadzą sobie radę na wszystkim. ŻUK był bardzo "odpornie" zaprojektowany, ze względu na braki olejowe w naszym kraju i lepkość 30 to naprawdę było żadne osiągnięcie - po prostu wtedy nie było innych olejów na rynku (na zachodzie standard 50). Stąd silniki miały krótką żywotność i szybko się poddawały, z jednej strony ze względu na brud, z drugiej na niską lepkość środka smarnego, który nie zabezpieczał w odpowiedni sposób elementów wzajemnie współpracujących przy większych obciążeniach i wyższych temperaturach. Dodać do tego należy pompę oleju, która też do najwydajniejszych nie należała (przy mniej lepkim oleju ciężej jest utrzymać właściwe ciśnienie) I znowu stosowanie olejów 40, a nawet 50 nie powinno ujemnie wpływać na system smarowania samochodu. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to zawsze może sobie zmierzyć ciśnienia. Myślę, że w dzisiejszych czasach minimum to 15W40, będący dobrym minerałem, a najlepiej półsyntetyk 10W40 lub 15W50, będący rozsądnym kompromisem. Dla maniaków pozostawiam stosowanie olejów syntetycznych 5W50 i 5W40. Wydaje mi się to jednak przerost formy nad treścią, bo i tak zimą jeździć nie będziecie za dużo, ani km robione tymi autami będą niewielkie. Lepiej więc częściej olej zmieniać, bo otwarty w misce, szybko wietrzeje.
Oleje w skrzyni to odmienna para kaloszy. Wydaje mi się, że nie możecie stosować olejów stricte GL-5, bo w przypadku niektórych firm, potrafią one agresywnie reagować zwłaszcza z miedzią czy brązem. Nie wiem czy coś takiego jest w tych skrzyniach, ale ogólnie może być problem z metalami kolorowymi. Lepiej stosować oleje GL4/GL5 jak już. Co do lepkości, to Hipol też nie był królem w swojej dziedzinie, ale lepkość powinna oscylować w okolicach 80 lub 90, najlepiej 80W90. Znowu Motul ma ciekawe rozwiązanie - Gearbox 80W90, idealnie pasujące do waszych aut - olej z dodatkiem MoS2, półsyntetyk. Jeżeli będziecie coś innego wlewać, to warto sobie np od Liqui Moly kupić i wstrzyknąć taki dodatek do oleju. Wydłuży on życie skrzyni, zmniejszy opory pracy i zabezpieczy przed uszkodzeniem.
Inne punkty smarowania - tak samo korzystałbym ze smarów z dodatkiem MoS2, który świetnie się sprawdzą.
Reasumując: dzisiejsza chemia poszła bardzo mocno na przód. Macie multum narzędzi do tego aby utrzymać wasze autka w świetnej kondycji, czego nie mogli zrobić dawni ich użytkownicy. Pozdrawiam