Mars pisze:
Własnie rozebrałem przód. To znaczy szoferkę, drzwi i trochę detali, które jakoś wydłubałem. Praktycznie bez szlifierki nie mam co tam robić. Każdą śrubę odcinam. W tej sytuacji pojawił się kłopot. Okazuje się, że Nysę będę musiał zbudować od nowa ... Powoli zastanawiam się, czy warto ?
Wiesz... warto to pojęcie względne. Jeśli chodzi o aspekt ekonomiczny, to remont samochodu w 90% przypadków jest nieopłacalny.
A jednak ludzie to robią.
Bo jest pasja, jest chęć ocalenia przed złomowiskiem kawałka historii motoryzacji, bo ludzie mają swoje fanaberie
Większość ludzi tutaj remontuje swoje wraki i dopieszcza perełki, bo są pasjonatami. Z jakiegoś, nikomu niewiadomego powodu, "jarają" się Nysami, Żukami, Tarpanami ,etc.. i robią wszystko, żeby je przywrócić do życia.
To oczywiście proces niełatwy i kosztowny. Trzeba mieć tego świadomość, ale warto sobie wyznaczyć pewny plan działania, zrobić "ocenę" sytuacji, na chłodno, taką kalkulację, czasu, umiejętności, funduszy. Nic na siłę, ale nie ma też co dramatyzować i się poddawać. Sam to musisz ocenić i znaleźć "złoty środek".
Ale na koniec mogę tylko napisać, że jeśli doszedłbyś do wniosku,że nie podołasz, to tylko jej nie sprzedawaj na złom!
A ja wciąż trzymam kciuki, że może jednak dasz radę