Jak ja nie cierpię prądu w samochodzie. Perypetii z ładowaniem ciąg dalszy.
1. Na podstawie reakcji układu na wyjęcie żarówki kontrolnej stwierdziłem, że mam do czynienia z alternatorem 6 diodowym. Jak pisałem wcześniej zamontowałem elektroniczny regulator w wersji 6 diodowej. I ładowanie przepadło.
2. Nabyłem drugi regulator. Z braku 6 diodowego wziąłem 9 diodowy. Po podłączeniu to samo co z mechanicznym. Ładowanie na full, ponad 16, a nawet więcej.
Wziąłem w ręce mądre książki, a w internecie poczytałem o perypetiach ludzi montujących alternatory żukowe do ciągników rodzimej produkcji.
3. Wkurzyłem się. Wziąłem miernik, zmierzyłem brak przejścia w obie strony pomiędzy zaciskami 15 i + na rozrusznik. Wg tych znaków alternator jest 9 diodowy. Zdębiałem.
4. Wziąłem trzy kawałki przewodu, zacisnąłem konektory i zmontowałem własny obwód na regulatorze 9 diodowym. Ze starego obwodu została tylko oprawka żarówki i jej podłączenie do tablicy. I viola. Działa. Żarówka świeci się po odpaleniu. Gaśnie od razu po szturchnięciu gazu. 12,5 V na wolnych i 13,5 na podniesionych obrotach. Trochę mało ale w końcu nie ponad 16 V
5. Kawałek po kawałku przepinałem swojego pająka na żukową instalację i... objawienie. Cały czas, cały czas od momentu zakupu miałem zamienione styki pomiędzy 15 i 67. Zamienione na alternatorze, a nie na regulatorze.
Wszystko by pasowało. Ładowanie na max, bardzo jasno świecące żarówki w drodze do domu po kupnie. Aż w końcu śmierć akumulatora, który wg.daty miał rok w momencie gdy kupiłem żuczka.
Teraz układ hula na obu elektronicznych regulatorach z identycznym skutkiem.
Pozostaje jedno ale. Ponoć w układach 9 diodowych ładowanie powinno zaniknąć po demontażu kontrolki. A ja mam przewód z alternatora na zacisk 15 regulatora rozgałęziony na konektorze przy zacisku i puszczony na obudowę żarówki. Druga nóżka żarówki ma podaną masę zielonym przewodem z jakiejś kontrolki obok.
O co tu chodzi?
Faktem jest też to, że w aucie mam tylko trzy przekaźniki. Dwa pod maską po stronie kierowcy obsługujące światła. Oraz jeden w desce rozdzielczej spięty ze sterowaniem sygnałów Belma.
Wszystkie mają oznaczenie T5170.
Po ogarnięciu ładowania, z dobrym nastrojem zabrałem się za wymianę przerywacza awaryjnych.
Weszły mi w ręce przerywacze elektroniczne z trzema końcówkami z grupy vw,takie z oznaczeniem 21. Pierwsza rzecz to konieczność podłączenia im masy. Żaden problem, dorobiłem. Podłączyłem dwa przewody do styków 49 i 49a. Wszystko cacy, tylko brak kontrolki na desce. Na szybko wykombinowałem, że trzeba spiąć trzeci przewód z jednym z pozostałych co też uczyniłem. W wyniku tego kontrolka mruga non stop, nawet po wyłączeniu awaryjnych...
Przekombinowałem