No to trochę aktualności wrublinowych.
Nie udało się Wrublina puścić w trasę planowaną, bo kumpel, który miał go odebrać spóźnił spóźnił się był na zaplanowane szkolenie w Podlesicach. Za to szkolenie to był mile spędzony czas wspólnie z kolegami w ramach przypomnienia jednym, nauczenia drugich podstaw poruszania się po lodowcu.
Tym niemniej testuję Wrublina od dwóch tygodni i co...?
Przy 75/80/km nasz autobus wpada w wibracje. Kminię w cziom dzieło, konsultuję z kumplami i w końcu pada na wały. Podejrzanym wał łączący skrzynię z reduktorem. Powstał z przycięcia oryginalnego wału Lublina.
Zdarzyło mi się w nim wymienić na gwarancji krzyżak w warsztacie, który tym tematem się zajmował i w ferworze walki z reduktorem (też trzeba było wymienić) zapomniałem go wyważyć.
Cień padał na opony też, bo Lublin sporo stał chwilami ale wykluczyłem z powodu częstotliwości tych wibracji.
Wał zdemontowałem na podwórku i pojechałem do firmy, która funkcjonuje w ogólnopolskiej sieci zajmującej się naprawą rzeczonych. Wystarczyły tylko pobieżne oględziny:
- Kto wyważał ten wał?
Nie wiem. To domena warsztatu była. Nie wiem, komu to zlecili.
- Więc tak. Przypomina to kowalską robotę (skrócenie wału) a ten krzyżak (reklamowany) jest źle osadzony. To widać na dzień dobry. Nie pan obejrzy wał zrobiony przez nas. Mierzył pan czujnikiem zegarowym flansze skrzyni, reduktora i tylnego mostu...?
Okazało się, że właściciel przygotował (pod kątem napędów) Żuka gdyńskich złombolowców - wesołej ekipy.
- Tam to była rzeźba proszę pana...
Jaki finał...?
Zabrałem wał z powrotem i mam przyjechać z całym dobrodziejstwem inwentarza. Flansze się pomierzy w serwisie, wały dorobi w cenie 1500zł brutto oba. Lublinowe pójdą na złom.
Przekonała mnie rozmowa na temat oryginalnych krzyżaków i ich zamienników.
Korzystając wziąłem się dzisiaj za montaż wału powrotny, bo w środę rano odstawiam gagatka do Crystan`a w Gdyni. Dokupiłem suchy lód w ilości 12kg i dokończyłem "czyszczenie" podłogi ze starych bitumów, czyli jakie 2/3 całości. Z nadzieją niemałą przeszlifowania i pokrycia epoksydem (EPIRUST ALU-STEEL PRIMER 2002) ale coś mi dzisiaj ta robota nie szła... Do tego zapomniałem o benzynie, bo trochę dziwnych resztek roztopionych bitumów ostało się i wypadałoby to do cna umyć najpierw.
***** przed montażem.
W trakcie rzeczonego. Blaszki zasadniczo się zgrzewa (jak mnie poinstruowano) a nie "hefta".
No...
Widok kanapy ogólny przód. Ale wydaje się, że z nami w Pamir nie pojedzie, bo miejsc potrzebujemy 9 (na miejscu nawet 10) a w rzeczonym układzie możliwy jest montaż jednego rzędu foteli (oryginalnych np.) i jednego za plecami pasażera (poprzecznie), co daje maks miejsc 8.
No, ale to już będzie rozkminiał kumpel mający dojście do foteli busowych z autobusowego szrotu (przy okazji mam i nie będę użytkował: fotel kierowcy oryginalny i podwójną kanapę pasażerów kierowcy - dla braci z forum gratis).
A może pójdziemy w oryginalne "plastiki"...?:) Trza być twardym, nie miętkim. To tylko 14500km, z czego 4500km po pięknych wyjebach:)
Jak się dałem zrobić w wała:
https://youtu.be/450ud1ErVW0Tu aktualny przegląd wnętrza:)
https://youtu.be/kpGH9RWo1ac
_________________
Świat jest do dupy ale życie jest cudem.
Opisanie świata moje