Dziwny Mag pisze:
... ZSRR i Rosja wykończyły nam kilka fabryk po 1989 roku?...
A teraz takie pytanko... naprawiał ktoś z Was oprawę ORZ-7? Czyli popularną "łyżkę" produkcji mesko?
No to Wam powiem dlaczego do ulicznej oprawy oświetleniowej piję... otóż jej elemnty były wytwarzane w technologii całkowicie nie przystającej do prostej oprawy oświetleniowej do ulic... tam był kokilowy odlew wysokiej jakości... wręcz lotniczej jakości.
Po prostu przez lata rozwijany był przemysł tak, że każda kto wynosił części z zakładu to zamiast maszyny do szycia wychodził mu karabin, zamiast kombajnu czołg a zamiast oprawy oświetleniowej pocisk balistyczny

De facto byliśmy produkcyjnym zapleczem rosyjskiej zbrojeniówki, bo taką rolę dostaliśmy w ramach RWPG. Pamiętam jak byłem małym brzdącem i wiosennymi wieczorami 89 roku wsłuchiwałem się w ryk hamowni silnikowej zakładów PZL <Wola> - dla niewtajemniczonych... PZL bo Polskie Zakłady Lotnicze... bo jak wiadomo czołgi latają

A ich silniki powstawały przez lata na warszawskiej Woli. Pamiętam widok ognia który szedł z kominów hamowni - bo te silniki lubiły sobie plunąć olejem... po 89 roku produkcja spadła. Dziś w halach fabrycznych (tych co zostały) hula wiatr. W tych co jeszcze przez chwilę stały kręcono "Jak oni Śpiewają" czy "Gwiazdy tańczą na lodzie"... patrząc na te hale widać było, że nie dla produkcji samych silników je stawiano.
Podobnie hale w Ursusie... miały ona drugie dno... i fizycznie i metaforycznie... Robiliśmy "bokami" jakieś rzeczy i najchętniej bez zbędnych zmian technologicznych, aby zbyt długo nie trzeba było opracowywać na nowo scenariusza zmiany profilu produkcji.
Stąd w uproszczeniu dalej nawet w latach 70. cień ZSRR był znaczący.
Owszem "polskie piekiełko" też i łasość na wziątki również...
Jak kiedyś będę miał więcej czasu to spróbuję to bardziej zgłębić w relacji lat.. obecnie mam tylko jakieś tam ogólne pojecie, wskazujące że w znacznej mierze upadek naszego przemysłu "zawdzięczamy" radosnej twórczości lat 70.
Druga sprawa... czy praca dla człowieka czy człowiek dla pracy...
Nie sztuką jest wytwarzać cokolwiek... bo nikt tego nie kupi.
Nie sztuką jest sprzedawać coś po kosztach produkcji, bo wówczas nie ma na rozwój.
Nie sztuką jest zwiększać koszty produkcji przez generowanie kosztów socjalnych (mieszkaniówka, ośrodki wczasowe, zakładowe przedszkola...)
Sztuką jest produkować coś na co jest zbyt. Sprzedawać to po takiej cenie, aby i uczciwie pracowników opłacić (aby stać ich było i na chleb i na mieszkanie i na szkołę dla dzieci) oraz aby odłożyć trochę "grosza" na dalszy rozwój czy bardziej chude lata.
W PRLu wytwarzano coś na co był zbyt w wielu przypadkach tylko dlatego, że nie było alternatyw. Sprzedawano często poniżej kosztów produkcji, bo były ceny ustawowe. Ewentualny zysk trwoniony gdzie się da, aby nic nie wróciło do centrali, bo przecież centrala i tak za lat parę nie odda kasy by zrobić inwestycje...
a potem...
https://www.youtube.com/watch?v=xS6sS08OUms