Formalnie sprawa ma się tak, że jeśłi zrobiłem zdjecie wozu w miejscu publicznym, to mogę je pokazywać gdzie i komu chcę w całości.
Jeśli zdjęcie wozu zrobiłem na terenie prywatnym, to musiałem mieć na jego zrobienie zgodę właściciela... Tenże właściciel - z sobie tylo znanych powodów - może poprosić o zasłonięcie numeru - a ja - ale tylko ze zwykłej, ludzkiej przyzwoitości (nie z racji jakichkolwiek przepisów) wtedy taki numer zasłaniam... ot.
Ludzie są rózni... "A na co pan te zdjecia tu robisz?!", "Co pan tu robi? Bo Policję zawołam!" itp przygody dla wielu fotografujących bywąły powodem, dla którego na swoich zdjęciach zasłaniali tablice "dla świętego spokoju"... Taki chwyt psychologiczny w sumie... "O ku.a! To moje auto jest na tym zdjęciu! Co za ^&*^&** je wstawił do interneta! No, al enumery zasłonił, no odbra już..." - głupie? Głupie - ale w jakis dziwny sposób działa.
Inna sprawa - to, co jest na podwórkach, za stodołami, po kątach w warsztatach - nie zawsze miało jasne albo w pełni legalne pochodzenie... W sumie ile ludzi, tyle powodów (żeby zasłonić numery)
Zasłanianie tablic na zdjęciach jest stricte zwyczajowe; nie ma żadnych formalnych wymogów.