Parę razy słyszałem już "na co mi kupować podnośnik, który wart jest tyle, co konserwowane auto, albo i więcej", ale dzięki tej maszynce mogę sobie w komfortowych warunkach robić nie tylko Fiestę, ale i wszystkie Nyski czy jakikolwiek inny samochód, jaki mogę trafić w przyszłości.
Pewnie powiecie, że Nysa ma rozbieraną podłogę i można się tam dostać po wyjęciu desek - macie rację, ale i tak zostanie tam sporo zakamarków do których łatwiej się dostać w ten sposób.
Poza tym wyjmowanie desek nie ułatwi Wam prac przy dachu - tutaj też w o niebo lepszych warunkach można wejść do środka i bez sypania się i lania na głowę można "dopieścić" cały dach od środka i z zewnątrz...
To, co mi np. w tym Fordzie zajmowało 2 tygodnie, a i tak robione było "po łebkach" bo nie dostrzeżesz nawet na kanale wszystkich zakamarków, które bez problemu zobaczysz w dziennym świetle - tutaj zrobiłem w kilka dni o wiele dokładniej i "z marszu" - no a "czas to pieniądz" przecież
Czyli moce przerobowe też się zwiększają
No i rzecz chyba najcenniejsza - ZDROWIE. Jak robisz coś pod podwoziem, to nie tylko jest to nieprzyjemne, że coś na Ciebie ciągle leci, ale już miałem wypadek, że farba mi się wylała na głowę. Gdybym wtedy nie miał gogli, to mogła mi się farba dostać do oczu. I tak musiałem myć włosy w rozpuszczalniku, bo były niebieskie od farby. Żadna robota, ani żadne auto nie są przecież warte tego, żeby z ich powodu stracić zdrowie...
Teraz wreszcie pracuję przy podwoziu /dachu tak, jakbym robił sobie jakieś leżące luzem np. drzwi...