Dziwny Mag pisze:
Diagnosta w przypadku pojazdu wpisanego do ewidencji u Konserwatora ma obowiązek sprawdzić zgodność stanu faktycznego z białą kartą. Nie ważne, co było wcześniej i co "po staremu" figuruje w dowodzie rejestracyjnym, ważne, co jest w białej karcie i czy to, co stoi na kanale w stacji diagnostycznej odpowiada temu, co jest w dokumentach od Konserwatora. Wydział komunikacji tak samo - powinien wystawić nowy dowód z danymi wg białej karty, których zgodność ze stanem faktycznym potwierdziło badanie przez diagnostę.
"Zmiany konstrukcyjne" robi się jak ktoś chce pozostać przy "zwykłych" tablicach.
Z jakiego regionu kraju jesteś?
Magu - przepisy "swoje", a życie "swoje". Generalnie diagności są w takich sytuacjach " zesra...i". I nawet gdybyś miał silną wolę i argumenty , to i tak od niego zależy decyzja o przejściu badania. Opiszę sytuację z własnego doświadczenia. Mam strażackiego Poloneza DC . Kabina przedłużona , w środku 5 miejsc, tylna kanapa bez pasów . Wszystko oryginał . Auto w między czasie robiło inną robotę i w dowodzie ma "ciężarowy 2 os". Przygotowując białą kartę wpisałem pierwotne przeznaczenie razem z pierwotną ilością miejsc , czyli "specjalny 5 os". Konserwator wciągnął do ewidencji i z tym papierem, książką Morawskiego, zdjęciami - udałem się na okręgówkę, żeby wypytać jak się zapatrują na zmianę ilości miejsc w dowodzie. Uczony diagnosta zaczął się "nakręcać" , i kazał mi przynieść świadectwo homologacji tego auta od producenta. Jak mu powiedziałem , że fabryka nie istnieje, więc skąd mam to wziąć i że pojazd ma już status zabytkowego, to podniesionym głosem zaczął wygłaszać jakieś dyrdymały , że bez świadectwa homologacji , to on nic nie może. W między czasie na stację weszli jacyś klienci, którzy zastaną sytuację odebrali jako moją pyskówkę z diagnostą. Otworzyłem mu książkę i pokazałem , że ten numer VIN był przypisany do nadwozia 5 osobowego. To go jeszcze bardziej rozwścieczyło i kazał mi jechać do ITS , zalegalizować "zmiany konstrukcyjne" po czym mnie olał i zajął się nowymi klientami. Zrozumiałem , że nawet na okręgówkach siedzą ludzie nie znający przepisów . W tym samym dniu pojechałem na drugą stację . Po przedstawieniu tematu , obecni tam obydwaj diagności (okręgowi) stwierdzili, że "Pan od PRL-i" jest w poniedziałki do 14 stej i on będzie najlepiej wiedział co i jak , bo oni nie mieli jeszcze takiego przypadku

Ostatecznie pojechałem do trzeciej okręgówki i tylko dzięki temu , że nie było ludzi, po ponad godzinnej rozmowie, diagnosta przyznał, że auto było skonfigurowane fabrycznie jako pięcioosobowe i w związku z tym żadnej zmiany konstrukcyjnej nie było, dlatego on poświadczy to co widzi na oczy i jest wpisane we wniosku dotyczącym badania.
Tak więc chociaż przepisy , mówią inaczej, to nic nie zrobisz, bo Ci diagnosta powie NIE i NIE . I co będziesz pisać skargę i szarpać się z nimi ?
Na szczęście mieszkam w mieście i mogę pojechać na tą , czy inną stację, ale jeśli jedna okręgówka jest na ileś tam km2 , to masz mocno pod górkę.