http://2.bp.blogspot.com/-kJETHWZZdDI/VcPXsZAZkVI/AAAAAAAAAlE/kINu4pRb6Ws/s1600/WP_20150728_014.jpgCichuteńko i maleńko wyglądające obozowisko - za żukiem mieszkało 20 osób
-9 Namiotów, pełna spiżarka jedzenia
-butla z gazem oświetlenie
-akumulator 1000a 220ah
-Lampki ledowe 17 w oświetlały światłem dziennym całe obozowisko
Zdjęcia wrzucę niebawem - aktualnie czekam na fotki.
Opowiem wam, o zjawisku bardzo przyjemnym. Żuk na przystanku można powiedzieć był nowością.
Mało ich było, podobno tylko dwa. Jeden zaorany i mój. Nie jest to powód do wydłużania sobie przyrodzenia, myślę że zwyczajnie nikt o żukach (jeszcze) nie myśli tak jak o Transporterach T1/T2 itd. Będa miały jeszcze swoją złotą Erę. Ghm. Żółtą erę
Dżuk wywoływał uśmiech, niejednokrotnie gratulowano, klepiąc w karoserie. Uśmiech był na wagę złota.
"Oooo! ŻUCZEK!"
"Ty pacz jak to chodzi!"
"czekaj spieprzaj z drogi, bo to chyba nie wyhamuje <śmiech> "
Cieszę się, że znajdowali się ludzie którzy docenili, bo pracy było bardzo dużo.
Jest to archaiczny pojazd, ale w pewien sposób auta zachodnie ustępują mu pod jednym względem.
TOPORNOŚCI.
Wiem,że Żuk z końca produkcji jest bardziej spokrewniony z Lublinem, chociażby za sprawą silnika Diesla 4c90. Nie mniej jednak, udowodnił w boju swojej wartości.
Obładowany bagażem, miał lekko ponad tonę. Mówię ogólnie bo szacuję przeładowanie rzędu 300 kg.
Nie wiem, jak S-21... Te 2,4 w tej budzie zrywa się niesamowicie sprawnie. Byłem trochę przerażony na myśl o wjeździe pod górę. Obładowany. No cóż. Ręczny mam ,najwyżej wysiądą i podjedziemy na pusto. Z racji pierwszej wielkiej wyprawy, mogłem spodziewać się awarii czegokolwiek. Zrobiłem wiele, ale nikt nie przewidzi wszystkiego.
Obawy prysły, gdy dodałem gazu i z krnąbrności skończyła mi się dwójka, na 3 biegu szedł pod górę jak szalony, zaraz po skrzyni skończyła się droga. Dumny z mojego auta wysiadłem i oglądałem, po czym było dane mi przejechać.
Ktoś tam wiwatował - bo trzeba dodać, że ludzie mi bardzo dopingowali.
Były oczywiście krzyki "gdzie ty się pchasz!" ludzi zabijesz!
Gdy wjechałem na 3 biegu pod górę, i zatrzymałem się na wziesieniu serce urosło jakbym zdobuł Mont Blanc
Jeszcze krótka seria z silnika i jedziemy dalej.
Byli oczywiście sydziciele. Ludzie, młodzi i starzy. Starający się zrównać z Żukiem. Dobrze wiem, że prezentował się urodziwie. Zaszpachlowany i odpowiednio pomalowany (chociaż ma zacieki - to się uda poprawić do gładkości) miał prezencje. Było widać, że gul chłopakom skacze. Nie chodziło mi o taki efekt. Każdy kto miał styczność z konstrukcjami z lublina dobrze wie co ma o nich myśleć.
Nie ma się czym chwalić. Nie mniej jednak nie byłbym sobą gdybym się nie odezwał.
Gość z transportera t2, a później kolega z t3 próbowali mi wmówić jak bardzo zacofany i kiepski jest żuk.
Cóż było robić, honor na ramie, jak pas boksera i jedziemy.
VW może i lepiej wykonany, ale ma silnik na dupie - niby dobrze, ale weź spróbuj coś tam zrobić.
26 km nie powala przy takiej masie. W T3 jest rama samonośna, która pasuje do takiego auta jak świni siodło.
Wąska przestrzeń ładunkowa, oraz kiepska widoczność. W dodatku, mniej weźmie na pakę.
Nie wybielałem żuka, bo wad ma bez liku, ale litości kto normalny porównuje aspekty techniczne tak zapyziałych konstrukcji. Nie mniej uważam, że jako osiołek do roboty żuk bije t2 na łeb.
Koledzy widocznie kupili swoje auta, bo nie wiedzieli jak koło zmienić, cóż.... Doszły mnie słuchy, że na tyłach festiwalu jest inny żółty żuk.
No to idę, gość który to mówił, poprowadził mnie do naszego auta. Cudowne uczucie, te wszystkie chwile, przeszły mi przed oczami... Spadający wydech na głowę, pył ze szlifowania, pierwsze niuchy znienawidzonej ropy. I ten obraz zlał się w całość.
Życzę każdemu konstruktorowi takiego uczucia. Napiliśmy się za zdrowie wszystkich woodstockowiczów i opiliśmy żuka. Przez tydzień wypiliśmy więcej litrów piwa, niż żuk spalił w dwie strony po 350 km ropy, jak ktoś wie ile średnio pali, to pewnie się zdrowo zdziwił. ;P
